Robert Kubica świetnie wystartował do niedzielnego wyścigu, bo na starcie minął Russella, ale ten po chwili odpowiedział kontratakiem. Kubica jednak po kilkunastu sekundach minął Magnussena i Grosjana z Haasa, którzy zaliczyli kontakt między sobą i stracili szansę na dobry wyścig. Wtedy Polak zajmował 18. miejsce.
Robert Kubica jechał równo i na każdym okrążeniu tracił mniej więcej 0,4 sekundy do George'a Russella. Najwięcej zaczęło jednak dziać się w drugiej części wyścigu, bo Perez zaliczył kontakt z Hulkebergiem i spadł za Roberta Kubicę (Polak był wtedy 16.). Kubica przez kilkanaście okrążeń utrzymywał przewagę nad Perezem, ale w pewnym momencie awansował jeszcze o jedno miejsce, bo Sebastian Vettel zaliczył kuriozalną kolizję z Maxem Verstappenem.
Na 38 okrążeniu Niemiec wjechał w tył Holendra, a tego wręcz wystrzeliło w powietrze. Vettel spadł na ostatnie miejsce i przez 14 okrążeń gonił Robert Kubicę. Walczył także z nadrobieniem 10 sekundowej kadry, którą dostał od sędziów. Vettel do samego końca walczył o wyprzedzenie Kubicy i już nawet wydawało się, że udała mu się ta sztuka, bo tuż po wjeździe na metę oficjalna relacja na żywo pokazała, że wyprzedził Kubice o 10,780 sekundy. Jeśli odjąć od tego 10-sekundowa karę oznaczałoby, że Vettel o 0,708 sekundy wyprzedził Polaka. Pomiary czasów działały jednak także po mecie i po prostu wszystkich zmyliły.
Ostateczne rezultaty mówią, że Kubica wyprzedził Sebastiana Vettela o 0,275 sekundy i zajął piętnaste miejsce, czyli najlepsze w tym sezonie. Najlepszy okazał się Lewis Hamilton, który w znakomitym stylu wygrał zawody na "swoim" torze Silverstone. Drugie miejsce zajął Valterii Botaas, a trzeci był Charles Leclerc.