Przed rozpoczęciem wyścigu o GP Austrii kary otrzymało aż sześciu kierowców. Lewis Hamilton i George Russell zostali przesunięci o 3 pola na starcie za blokowanie kierowców w trakcie kwalifikacji, Kevin Magnussen oraz Nico Hulkenberg o 5 pozycji za wymiany silników w ich bolidach, a Alexander Albon i Carlos Sainz wystartowali z końca stawki za wykorzystanie nadprogramowych elementów jednostek napędowych. Tak duża liczba kar sprawiła, że powstało ogromne zamieszenie dotyczące ustawienia kierowców na starcie rywalizacji.
Na całym zamieszaniu dotyczącym kar skorzystał m.in. Robert Kubica, który po przesunięciach Albona, Sainza oraz Russella wystartował z 17. miejsca, choć w kwalifikacjach był 20.
Polak zaliczył udany start do wyścigu, bo szybko awansował na 15. miejsce. Niestety szybko zaczął tracić do pozostałych kierowców i już na 2. okrążeniu był 17. Po czterech okrążeniach Polak był już ostatni, tracąc kolejne pozycje właściwie bez walki. Kubicę wyprzedził także Russell i to w bardzo efektowny sposób. Gdy w pewnym momencie polski kierowca i Daniił Kwiat z Toro Rosso walczyli o lepsze miejsce, niespodziewanie ich pojedynek wykorzystał... Brytyjczyk. Russell po zewnętrznej w efektowny sposób wyprzedził Polaka i Rosjanina.
W dalszej części wyścigu Kubica próbował kogoś dogonić, ale nie było to możliwe. Jechał na tyle wolno, że 47. okrążeniu był już dwukrotnie zdublowany przez liderów rywalizacji. Znów było widać, że bolid Polaka nie nadaje się do walki w Formule 1.
Do końca wyścigu tylko na chwilę Kubica opuścił ostatnie miejsce. Stało się to na 13. okrążeniu, gdy Kevin Magnussen zjechał jako pierwszy do alei serwisowej po twarde opony. Gdy Duńczyk wrócił na tor, to Polak szybko został przez niego doścignięty.
Z przodu zaś oglądaliśmy pasjonującą rywalizację o końcowe zwycięstwo pomiędzy Charlesem Leclerkiem z Ferrari, a Maksem Verstappenen z Red Bull. W pewnym momencie przewaga tego pierwszego zmnieszyłą się do raptem 1 sekundy i do końca nie było wiadomo, który z nich zwycięży. Ostatecznie wygrał Verstappen, który na dwa okrążenia przed końcem wyprzedził Leclerka i zwyciężył po raz 6. w karierze.
Sędziowie zdecydowali się jednak zbadać manewr wyprzedzania Maxa Verstappena pod koniec wyścigu. Holendrowi groziła kara w wysokości pięciu sekund, która dałaby zwycięstwo Leclerkowi. Ostatecznie tuż przed godziną 20 - po przesłuchaniu obu kierowców - sędziowie zdecydowali, że Verstappen nie zasłużył na karę, dzięki czemu został oficjalnie zwycięzcą GP Austrii.