Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Kibice we Francji zrażeni zeszłorocznymi korkami i mało efektownym wyścigiem postanowili w tym roku odpuścić. Z nieba lał się żar, a trybuny świeciły pustkami. W takiej atmosferze trudno o spektakularny wyścig. I rzeczywiście w czołówce działo się tyle ile w spływie Dunajcem. Lewis Hamilton prowadził od początku do końca wyścigu, nie oddając prowadzenia nawet na jedno okrążenie. Jadący na drugim miejscu Valteri Bottas nawet nie próbował zbliżyć się do Hamiltona, a niewiele brakowało by stracił drugą pozycję. Pojawienie się wirtualnej neutralizacji pod koniec wyścigu sprawiło, że opony w samochodzie Fina zaczęły pracować gorzej i błyskawicznie roztrwonił przewagę nad Charlesem Leclerkiem z Ferrari. Młody Monakijczyk był o włos, by na ostatnim kółku wyprzedzić Bottasa, ale ostatecznie kierowca Mercedesa skutecznie się obronił. Jadący na 5. miejscu Sebastian Vettel od początku weekendu wyglądał na zrezygnowanego. Być może miała na to wpływ odrzucona apelacja związana z karą w Kanadzie. Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Niemiec bardzo słabo pojechał w kwalifikacjach zajmując dopiero 7. miejsce, a w wyścigu stać go było tylko na 5. W ostatniej chwili walczył jeszcze o dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie. Specjalnie zjechał po świeży komplet miękkich opon i co prawda plan zrealizował, ale był szybszy od jadącego na zużytych, twardych oponach Lewisa Hamiltona zaledwie o 0,024 sek. To dla niego weekend do zapomnienia, bo przegrał właściwie wszystko co mógł. Apelację, kwalifikacje, wyścig, w dodatku poprawki Ferrari na razie nie zdziałały cudów, a do Lewisa Hamiltona traci już 76 punktów.
Kierowcy Williamsa z najsłabszym samochodem w stawce mogą walczyć tylko ze sobą. Do tej pory zawsze górą był George Russell, tym razem Robert Kubica wjechał na metę przed nim. Polak konsekwentnie bagatelizuje tę walkę twierdząc, że nie ma znaczenia i że rywalizacja o 19 pozycję nie pasuje do jego charakteru i nie jest szczytem marzeń i ambicji. Trzeba też przyznać, że Polak nie wygrałby tym razem z Russellem, gdyby nie wymuszony zjazd Brytyjczyka na pit stop. Kierowcy Williamsa walczyli koło w koło. Jeden atak Kubica zdołał odeprzeć, kolejnego już nie. Russell błyskawicznie powiększał przewagę nad Polakiem, aż na 23 okrążenia przed końcem wyścigu usłyszał, że ma uszkodzona skrzydło i musi zjawić się w alei serwisowej. Choć twierdzi, że uszkodził je w trakcie walki z Kubicą, uderzając w styropianowy znacznik przy torze, bardziej prawdopodobne jest co innego. Tuż po zmianie opon na twarde Brytyjczyk popełnił błąd i wyjechał w zakręcie nr 2 na wysokie, poprzeczne tarki. 3 okrążenia później został poinformowany o wykrytym uszkodzeniu i konieczności zmiany skrzydła.
Jeśli w Williamsie może być jakikolwiek powód do radości, to świetne pit stopy. Trzy najszybsze postoje w tym sezonie odbyły się właśnie w Williamsie, we wszystkich trzech brał udział Robert Kubica. I to nie jest przypadek. W szybkim pit stopie chodzi o idealne zgranie całego zespołu i kierowcy, a w precyzyjnej powtarzalności Kubica zawsze był znakomity. Chodzi między innymi o to jak podjeżdża na stanowisko, w którym miejscu się zatrzymuje i tym samym pomaga zespołowi w pracy. Podczas Grand Prix Francji pit stop Williamsa trwał dokładnie 1,97 sek. To zaledwie 0,05 sek. wolniej od najszybszej zmiany w historii, którą w Baku w 2016 zrobił Red Bull.
Jako pierwszy w GP Francji został ukarany Sergio Perez z Racing Point. Tuż po starcie ściął zakręt i choć wyjechał zgodnie z przepisami, za ustawionym pachołkiem na końcu zakrętu, sędziowie wlepili mu 5 sekund. Decyzja wydawała się dziwna, ale sędziowie uznali, że co prawda Perez prawidłowo wrócił na tor zachowując zasadę bezpiecznego powrotu, ale ścinając zakręt zyskał przewagę. Mimo pojechania nieco naokoło przeskoczył bowiem o dwie pozycje.
O dwa miejsca przesunął się także pod koniec wyścigu Daniel Ricciardo z Renault. Na ostatnim okrążeniu najpierw wyprzedził Lando Norrisa z McLarena, a następnie Kimiego Raikkonena z Alfy Romeo. W obu przypadkach wyjechał jednak wszystkimi kołami poza limit toru i za każdy z tych manewrów sędziowie doliczyli mu 5 sekund. W ten sposób Ricciardo z 6. miejsca spadł na 11. W klasyfikacji konstruktorów Renault zajmuje 5. miejsce i traci 8 punktów do McLarena. Kolejny wyścig w następny weekend w Austrii. A rywalizacja między Renault i McLarenem zapowiada się znacznie ciekawiej niż między Ferrari i Mercedesem.
lp. | zawodnik | punkty |
---|---|---|
1 | Lewis Hamilton | 413 |
2 | Valtteri Bottas | 326 |
3 | Max Verstappen | 278 |
4 | Charles Leclerc | 264 |
5 | Sebastian Vettel | 240 |
6 | Carlos Sainz | 96 |
7 | Pierre Gasly | 95 |
8 | Alexander Albon | 92 |
9 | Daniel Ricciardo | 54 |
10 | Sergio Perez | 52 |
11 | Lando Norris | 49 |
12 | Kimi Raikkonen | 43 |
13 | Daniił Kwiat | 37 |
14 | Nico Hulkenberg | 37 |
15 | Lance Stroll | 21 |
16 | Kevin Magnussen | 20 |
17 | Antonio Giovinazzi | 14 |
18 | Romain Grosjean | 8 |
19 | Robert Kubica | 1 |
20 | George Russell | 0 |
lp. | team | punkty |
---|---|---|
1 | Mercedes | 739 |
2 | Ferrari | 504 |
3 | Red Bull Racing Honda | 417 |
4 | McLaren Renault | 145 |
5 | Renault | 91 |
6 | Scuderia Toro Rosso Honda | 85 |
7 | Racing Point BWT Mercedes | 73 |
8 | Alfa Romeo Racing Ferrari | 57 |
9 | Haas Ferrari | 28 |
10 | Williams Mercedes | 1 |