Robert Kubica jest jedynym takim kierowcą w F1. George Russell go przyćmiewa

Robert Kubica jest obecnie jedynym kierowcą w stawce, który w pierwszych siedmiu wyścigach sezonu, nie pokonał swojego zespołowego partnera ani w kwalifikacjach, ani w wyścigu - łącznie George Russell pokonywał Polaka aż 14 razy. Nie zmienia to faktu, że może to być "wyjątkowy" sezon dla Williamsa, któremu grozi to, że nie zdobędzie ani jednego punktu.

Robert Kubica w wyścigu o GP Kanady zajął 18. miejsce, ostatnie wśród kierowców sklasyfikowanych na mecie. Dwie pozycje wyżej rywalizację ukończył George Russell, zespołowy partner Polaka, po raz siódmy w tym sezonie wygrywając pojedynek wewnątrz zespołu, zarówno w kwalifikacjach, jak i wyścigu. Uwagę zwraca też różnica pomiędzy zawodnikami Williamsa - Brytyjczyk ukończył wyścig ponad 54 sekundy przed Kubicą.

Zobacz wideo

George Russell lepszym kierowcą od Kubicy?

Nie da się ukryć, że Williams w obecnym sezonie prezentuje się dramatycznie źle. Kierowcy ekipy z Grove nie są w stanie nawiązać realnej walki z żadnym z rywali, wobec tego głównym źródłem porównania dyspozycji zawodników jest pojedynek wewnątrz zespołu. Tutaj statystyki są bezwzględne. W pierwszych siedmiu wyścigach, George Russell siedmiokrotnie okazywał się lepszy od Roberta Kubicy zarówno w kwalifikacjach, jak i w wyścigu. Żaden z kierowców w stawce nie ma tak złej statystyki wewnątrz teamu. Marnym pocieszeniem jest fakt, że tak jak Kubica, siedmiokrotnie kwalifikacje przegrywał ze swoim partnerem Lance Stroll, a Pierre Gasly również siedem razy okazywał się gorszy w wyścigu od Maxa Verstappena.

Nie tylko ta statystyka potwierdza, że Russell prezentuje się znacznie lepiej niż polski kierowca. W Australii Kubica został zdublowany nawet przez Brytyjczyka, choć trzeba zwrócić uwagę na fakt, że Polak jechał od początku rywalizacji uszkodzonym bolidem. W Chinach różnica pomiędzy nimi wyniosła ponad 16 sekund na korzyść Russella. W Azerbejdżanie Kubica przegrał o 33 sekundy. W Hiszpanii strata Polaka była zdecydowanie najmniejsza - wyniosła jedynie 7 sekund. W Monako Russell pokonał polskiego kierowcę o 53 sekundy, jednak tu należy pamiętać o incydencie Kubicy i Giovinazziego, który znacznie wpłynął na różnicę pomiędzy kierowcami Williamsa. W Kanadzie Brytyjczyk był lepszy aż o 54 sekundy. O ile sam fakt, że Russell jest klasyfikowany wyżej w każdym kolejnym wyścigu od Kubicy mówi niewiele, o tyle różnica pomiędzy nimi na mecie wskazuje, że to debiutant lepiej radzi sobie z fatalnym bolidem FW42.

Williams faworyzuje Russella?

Po pierwszych, nieudanych wyścigach dla Kubicy, Polak zwracał uwagę, że jego bolid jest bardzo trudny w prowadzeniu. W swoich wypowiedziach przyznawał, że odnosi wrażenie, jakby maszyna jego zespołowego partnera była nieco inna od tej, w której on się ścigał. Williams przez dość długi czas zdawał się nie zauważać problemu, zapewne z powodu niewystarczającej liczby części zamiennych, jednak podczas testów starał się zweryfikować, czy ten problem faktycznie istnieje. Wiceszefowa zespołu przyznała, że dostrzegli drobne pęknięcie podłogi w bolidzie Kubicy, jednak po wymianie elementów kłopot powinien zostać zażegnany.

Tymczasem Polak podczas weekendów w Hiszpanii oraz Kanadzie narzekał na fatalne prowadzenie się jego bolidu. Po ostatnim wyścigu przyznał, że jego auto podczas hamowania skręcało, mimo braku ruchu kierownicy w żadną ze stron. Podkreślał, że w trakcie rywalizacji czuł się jak pasażer, mając niewielką kontrolę nad maszyną. W zupełnie innym tonie wypowiadał się George Russell, który uważał, że "feeling" był całkiem niezły, dzięki zmianom wprowadzonym w ustawieniach auta przed kwalifikacjami.

Zdaniem wielu, może to oznaczać, że Williams utrudnia Kubicy osiąganie optymalnych rezultatów, choć wydaje się to kompletnie irracjonalne. W obecnej sytuacji zespołu, dodawanie dodatkowych trudności jednemu z kierowców, a tym samym zmniejszanie szans na odkrycie faktycznych problemów i możliwości na ich naprawianie działałoby podwójnie niekorzyść i odbierało nadzieję na powrót do rywalizacji w przyszłym roku. Obecny sezon może być pierwszym w ich historii, gdy startując we wszystkich wyścigach nie zdobędą ani jednego punktu. Nie trzeba dodawać, jak wielki byłby to cios dla ekipy z tak bogatą historią, jak Williams.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.