Główny inżynier Williamsa żałuje jednej rzeczy, jeśli chodzi o Roberta Kubicę

Główny inżynier wyścigowy Williamsa Dave Robson jest zadowolony z występu Williamsa w Grand Prix Monako i żałuje, że wyścig Roberta Kubicy został skomplikowany przez kolizję, której winnym okazał się Antonio Giovinazzi.

George Russell dowiózł do mety GP Monako piętnaste miejsce, pokonując Lance'a Strolla i Kimiego Raikkonena. Kubica musiał zadowolić się osiemnastą pozycją - wpływ na to miała kolizja z Giovinazzim, na którego nałożono 10-sekundową karę czasową. Włoch był ostatnim ze sklasyfikowanych kierowców.

Zobacz wideo

Główny inżynier wyścigowy Williamsa, Dave Robson, powiedział po wyścigu, że kierowcy Williamsa wykonali kawał dobrej roboty. - Mieliśmy dziś co robić, ale byliśmy w stanie rywalizować z bolidami Alfy Romeo i Racing Point. Tegoroczna edycja Grand Prix Monako nie obfitowała w incydenty, a z rywalizacji wycofał się tylko jeden kierowca. Z tego względu nie byliśmy w stanie zdobyć żadnych punktów. Obaj nasi kierowcy spisali się jednak bardzo dobrze. Pojechali odpowiednio skalkulowane i kontrolowane wyścigi i zadbali o zrealizowanie strategii jednego pit stopu - przyznał.

- Wyzwaniem były dzisiaj opony, szczególnie przy drobnych opadach deszczu. George i Robert utrzymywali je jednak w stabilnym zakresie operacyjnym. Po raz kolejny ekipy na torze i w Grove współpracowały ze sobą bardzo dobrze i przygotowały dwie konkurencyjne strategie dostosowane do wymagających warunków. Szkoda, że wyścig Roberta został popsuty przez kontakt z Giovinazzim, ale niestety taka jest natura wyścigów na ulicach Monte Carlo - ocenił wyścig Robson.

Robert Kubica powiedział po wyścigu, że spodziewał się zmiany opon po wyjeździe samochodu bezpieczeństwa na tor. - To było długie Grand Prix ze względu na zarządzanie opon. Miałem pecha, ale takie jest Monako, nic na to nie poradzimy. Wyścig zaczął się dla nas całkiem dobrze. Gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, myślałem, że zjedziemy na wymianę opon, ale tak się nie stało. Giovinazzi uderzył we mnie w La Rascasse. Straciłem tam dużo czasu, ale jest jak jest - opisał swój wyścig polski kierowca.

Zadowolenia ze swojego występu nie krył George Russell. - Naprawdę przyjemny wyścig. Dawałem z siebie wszystko, jechałem na limicie. Nasze tempo było bardzo mocne. Znalazłem dobry rytm, a mój inżynier powiedział nawet przez radio, że kręcę czasy porównywalne do liderów. Złożyliśmy kilka mocnych kółek. Byłem zadowolony - przyznał Brytyjczyk. Więcej o F1 przeczytasz na f1wm.pl

Więcej o: