F1. Williams faworyzuje Russella? Robert Kubica tuż po starcie musiał ograniczyć moc silnika

Robert Kubica zajął w wyścigu o GP Azerbejdżanu ostatnie, 16. miejsce. W trakcie rywalizacji wielokrotnie komunikował się ze swoim inżynierem. Tuż po starcie, gdy wszyscy kierowcy korzystają z pełnej mocy silników, Polak otrzymał polecenie oszczędzania swojej jednostki napędowej.
Zobacz wideo

Portal powrotroberta.pl przygotował spis rozmów Roberta Kubicy ze swoim inżynierem wyścigowym, Paulem Williamsem. Jeszcze przed startem, toczyła się dyskusja dotycząca ustawienia auta podczas startu. Podobnie jak podczas GP Chin, polski kierowca chciał ustawić bolid w trybie startowym, podczas gdy zespół proponował ustawienia w trybie wyścigowym.

Na 2. okrążeniu Robert Kubica mocno zbliżył się do George'a Russella. Pomiędzy kierowcami Williamsa był jeszcze Pierre Gasly, który chwilę później wyprzedził Brytyjczyka. Polski kierowca otrzymał polecenie zmiany trybu silnika na znacznie oszczędniejszy i tym samym wolniejszy. Na tym etapie rywalizacji standardowo używa się jednak pełnej mocy jednostki napędowej.

Polak wielokrotnie dopytywał o najlepsze ustawienia pracy hamulców. Kubica od początku rywalizacji narzekał na ich działanie, czego wynikiem mógł być wypadek tuż po starcie wyścigu. Pomimo wielokrotnych prób, nie udało się poprawić pracy hamulców, co kierowca Williamsa podkreślał w wypowiedziach po tym, gdy wysiadł z auta. - Najpierw musimy rozwiązać problemy z samochodem, którym nie da się jechać. Problem dotyczy hamulców. Ściąga na jedną stronę... - mówił Kubica.

Polak otrzymał informację, że ma zjechać do alei serwisowej z powodu kary, którą otrzymał od sędziów. Kubica dwukrotnie pytał swojego inżyniera, dlaczego ją otrzymał, jednak najpierw nie otrzymał żadnej odpowiedzi, a potem usłyszał jedynie, że porozmawiają o tym po wyścigu, a chodzi o procedurę startową.

Po wyścigu, już w trakcie okrążenia zjazdowego, Paul Williams zwrócił się do Kubicy słowami "To trudny weekend dla wszystkich". Chwilę później Polak zwrócił uwagę, że coś się dzieje z bolidem, bo samochód toczy się jakby miał 100 koni mechanicznych mniej. Inżynier odpowiedział mu, że po sprawdzeniu, wszystko wygląda w porządku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.