Robert Kubica odstawał od reszty stawki od początku. Ale to naprawdę od początku, bo problemy z bolidem miał już na okrążeniu instalacyjnym. Zresztą nie tylko on, bo wcześniej obróciło także Maxa Verstappena z Red Bulla. Na szczęście żaden z tych bolidów nie ucierpiał, a potem dojechali do mety. Ale na jakże różnych miejscach, bo Kubica tysięczny wyścig w historii Formuły 1 skończył na 17. miejscu, czyli znowu był ostatni, Verstappen - czwarty. Niedzielne GP Chin wygrał Lewis Hamilton, odnosząc tym samym 75. zwycięstwo w karierze. Drugi był jego kolega z Mercedesa - Valtteri Bottas, a trzeci Sebastian Vettel z Ferrari.
Największe emocje były na starcie. Doszło wtedy do zderzenia Lando Norrisa i Carlosa Sainza. Obaj kierowcy musieli zjechać na pit stop, a zamieszanie wykorzystali m.in. Russell i Kubica, który w pewnym momencie był nawet 14. Polak przez większość wyścigu jechał na twardych oponach, tracąc jednak wiele czasu do Russella (16 sekund na koniec wyścigu). Dość szybko wyprzedził go także Norris, jadący z uszkodzoną podłogą po wypadku na początku rywalizacji. Kierowca McLarena pod koniec wycofał się z wyścigu, do mety nie dojechali także Daniił Kwiat z Toro Rosso i Nico Hulkenberg z Renaulta.
Po niedzielnym wyścigu Hamilton został liderem cyklu Grand Prix, odbierając pierwsze miejsce Bottasowi. Mercedes zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji konstruktorów.