W ubiegłym roku FIA potwierdziła, że włoski koncern pozostanie oficjalnym dostawcą ogumienia dla F1 w latach 2020-2023. W wytycznych dla firm zainteresowanych przystąpieniem do przetargu znalazło się wtedy zastrzeżenie, iż po przejechaniu 10 procent dystansu wyścigu tempo wynikające z pracy opon ma maleć aż o dwie sekundy.
Nic jednak nie wskazuje na to, aby F1 zdecydowała się na powrót ku takiemu rodzajowi ogumienia. - Prowadzimy rozmowy z FIA, FOM oraz zespołami. Chcemy lepiej zrozumieć kierunek, w jakim mamy pójść w 2020 roku - powiedział Isola, odpowiadając na pytanie portalu racefans.net.
- Gdy spojrzymy na dokument przetargowy opublikowany przez FIA i zawarte w nim wytyczne, to zobaczymy, że myślano o wprowadzeniu opon odznaczających się bardzo wysoką degradacją. Patrząc jednak na to, co stało się w ubiegłym roku, wszyscy zgadzamy się raczej, iż nie jest to dobry kierunek - przyznał.
Próba zmuszenia zespołów do tworzenia różnorodnych strategii skończyła się fiaskiem. Mając do dyspozycji bardzo miękkie mieszanki kierowcy zarządzali tempem i wydłużali przejazdy, aby zrealizować taktykę jednego lub maksymalnie dwóch pit stopów. - Próbowaliśmy zastosować dużo bardziej agresywne podejście z trzema dostępnymi mieszankami, ale skończyło się na tym, że zespoły podkręcały zarządzanie tempem, aby wykonać tylko jeden postój - powiedział Isola.
Koncern Michelin wycofał się z przetargu, stwierdzając, że Formuła 1 nie zaakceptowała jego rekomendacji odejścia od stosowania opon charakteryzujących się wysokim stopniem degradacji. Pirelli nadal próbuje znaleźć najlepszy model doboru mieszanek ogumienia na poszczególne wyścigi.
- Jeśli obierzemy konserwatywne podejście do każdej z trzech mieszanek, to najtwardsza z nich nie będzie budziła żadnego zainteresowania zespołów. Kierowcy będą mieć po prostu jej jeden obowiązkowy zestaw. Gdy zdecydujemy się na skorzystanie z dwóch zbliżonych do siebie mieszanek i jednej o znacznie większej twardości, to nikt nie skorzysta z tych twardych opon - opisał sytuację Isola.
- Gdy zrobimy na odwrót: dwie mieszanki konserwatywne i jedna agresywna, to możemy skomplikować życie zespołom ze środka stawki, bo czołówka spróbuje zakwalifikować się do wyścigu na pośredniej, podczas gdy inni będą musieli skorzystać z miękkiej, a to skreśli ich szanse w wyścigu - ocenił.
- Nie mamy perfekcyjnego rozwiązania. Próbujemy wykonywać mnóstwo symulacji zmieniając różnice w czasach okrążeń pomiędzy poszczególnymi poziomami degradacji, aby zrozumieć, które podejście jest najlepsze. Nie ma mowy, że będzie ono idealne. Chcemy przynajmniej pójść w dobrym kierunku - przyznał szef działu sportów motorowych Pirelli. Więcej o F1 przeczytasz na f1wm.pl.