Według nowego formatu w Q1, Q2 i Q3 odpadałoby po czterech kierowców. W Q4 o pole position walczyłoby nie dziesięciu, a tylko ośmiu zawodników. Władze F1 mają nadzieję, że zwiększy to niepewność czołówki, która w drodze do finałowego bloku musiałaby zaliczyć trzy perfekcyjne sesje z szybkimi okrążeniami.
Pierwsze zespoły przeprowadzają już symulacje nowego formatu rywalizacji. Szef Red Bulla, Christian Horner, podkreśla, że konieczne będzie zwiększenie limitu opon dostępnych na weekend. - Na pierwszy rzut oka wydaje nam się, że brakuje nam opon na cztery segmenty. To czego nie chcesz, to sytuacja, w której auta nie wystartują w Q4, ponieważ nie masz dostępnych opon. Czy mamy wystarczająco dużo opon, aby poprzeć zmiany? - zauważa Horner.
Szef Red Bulla uważa jednak, że warto zastanowić się nad zmianą po jej dokładnym przeanalizowaniu. - Oczywiście, jesteśmy otwarci na zmiany, ale trzeba odrobić najpierw kawał pracy domowej, aby upewnić się, że wprowadzamy zmiany nie tylko po to, by cokolwiek zmieniać - przyznał Brytyjczyk.
Nieco innego zdania jest szef Ferrari, Mattia Binotto. - Jesteśmy pozytywnie nastawieni do czasu sesji. Przeprowadzamy symulacji, aby upewnić się, że zmiany nie wprowadzą żadnych problemów. Spodziewamy się najnowszego sformułowania propozycji, a następnie zapewne je wprowadzimy - powiedział Włoch.