F1. Williams i Renault skrytykowały inny zespół. Jest odpowiedź

"Jeśli ktoś skarży się na to, że małe ekipy go wyprzedziły, to nie odrobił pracy domowej". Tak Franz Tost, szef Toro Rosso, zareagował na krytykę. Williams, Renault i McLaren zarzucają Toro Rosso zbyt bliską współpracę z ekipą Red Bulla.
Zobacz wideo

Toro Rosso to satelicki zespół Red Bulla. Zespół z z Faenzy ma za zadanie szkolić młodych kierowców dla głównej ekipy, a od tego sezonu korzysta również z części, które zaprojektowano i wyprodukowano z myślą o Red Bull Racing. Tak ścisła współpraca dwóch zespołów nie podoba się ich rywalom w F1, takim jak Williams, McLaren czy Renault - to właśnie te teamy straciły najwięcej na tego typu współpracy innych zespołów.

- Jeśli ktoś skarży się na to, że małe ekipy go wyprzedziły, to nie odrobił pracy domowej. Toro Rosso ma skrzynię biegów i tylne zawieszenie z zeszłego roku. Staliśmy się bardziej konkurencyjni, bo Honda poprawiła swój silnik - odpowiedział na krytykę Franz Tost, szef Toro Rosso.

Podobne zdanie ma Gunther Steiner, szef Haasa, który jest powiązany z Ferrari. - My sobie nie wymyśliliśmy takiego modelu współpracy. On został stworzony w przepisach i skorzystaliśmy z tego. Jeśli inni chcą pójść naszą drogą, to nikt im nie broni. Jeśli ktoś nie notuje dobrych wyników i ma swoje problemy, to nie może za to winić innych. Bo teraz mamy taką sytuację, że obwinia się nas za to, że my wykonujemy dobrą pracę - zaznaczył Steiner.

Williams, McLaren i Renault nie są zadowolone ze ścisłej współpracy między Red Bullem i Toro Rosso oraz między Ferrari i Haasem. Przez dobrze działające sojusze te ekipy spadają na dalsze miejsca w klasyfikacji konstruktorów. Cyril Abiteboul, dyrektor zarządzający Renault, chce by od 2021 roku F1 nie zgadzała się na taką współpracę między zespołami.

Williams będzie bardziej konkurencyjny?

Oczywiście trudno odmówić racji szefowi Toro Rosso, gdy proponuje, by Renault i Williams skupiły się na sobie. George Russell podobnie jak Robert Kubica zauważa, że największym problemem jego bolidu jest siła docisku, która sprawia, że samochód nie prowadzi się dobrze, a w dodatku wpływa to na szybszą degradacje opon. - Siła docisku jest naszym największym ograniczeniem. Musimy zrobić krok wstecz. Chociaż to temat trudny do rozwiązania w czasie sezonu. Korzyści będą niewielkie, ale jak dodasz do siebie kilka składowych, to łącznie uzyskasz już coś konkretnego - dodaje.

Russell jest również przekonany, że jego team już wkrótce będzie mógł konkurować z bolidami, które w tym momencie znajdują się przed Williamsem. - Już prawie walczyliśmy w Bahrajnie. Myślę, że mogłem tam pokonać Strolla (Racing Point), ale wyprzedził mnie przy okazji incydentu z Vettelem, któremu odpadło przednie skrzydło. Wyjechałem wtedy na zewnątrz, a Stroll to wykorzystał. Podobnie mogłem powalczyć z Sainzem - zauważa kierowca.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.