F1. Williams obawia się katastrofy podczas testów. Kubica nie może uszkodzić bolidu

Byle tylko uniknąć kłopotów, żeby tylko nic się nie stało - powtarzają w zespole Williamsa. Po stracie praktycznie trzech dni w pierwszej części testów pod Barceloną, samochód FW42 w końcu solidnie nabija licznik kilometrów. We wtorek George Russell przejechał 119 okrążeń, dziś do samochodu wsiądzie Robert Kubica.
Zobacz wideo

Druga część testów zaczęła się pozytywnie dla ekipy z Grove. George Russell jeździł przez cały dzień właściwie bez kłopotów. Tylko raz, kiedy wpadł w żwir, w garażu Williamsa musiało zrobić się nerwowo. Problem polega na tym, że nie mają części zapasowych, więc jeśli samochód zostałby uszkodzony, mogliby zamknąć garaż na głucho. Muszą więc chuchać i dmuchać na każdy element, a kierowcy za wszelką cenę unikać kłopotów na torze. - Bolid jest gotowy w 95 procentach. Niestety w  związku z opóźnieniami jakie mieliśmy w zeszłym tygodniu niektóre rozwiązania na pewno nie zostaną przetestowane - tłumaczył Robert Kubica w wywiadzie Eleven Sports. A jednak fakt, że samochód jeździł przez cały dzień bez problemów, na pewno wlał trochę otuchy w mroczne ostatnio nastawienie ekipy.

George Russell w ciągu 119 okrążeń przejechanych we wtorek, nie sprawdzał pełnego potencjału samochodu. Chodziło raczej o jego zrozumienie i wyczucie na różnych rodzajach opon i z różną ilością paliwa. Nie ma też też sensu patrzeć na czas Brytyjczyka. Dziewiąty wynik dnia być może robi niezłe wrażenia na tablicy, ale wystarczy spojrzeć nieco niżej na dopiero 12. czas Lewisa Hamiltona z Mercedesa, by zrozumieć, że nie o czasy okrążeń chodziło.

Robert Kubica będzie oswajał się z bolidem

Dla Roberta Kubicy to ważny dzień. Po raz pierwszy dostanie FW42 do dyspozycji w obu sesjach: porannej i popołudniowej. Z jednej strony musi dalej sprawdzać możliwości nowego samochodu.  Z drugiej to czas dla niego, by oswajać się z zupełnie nowym bolidem. Na razie miał zaledwie około 12 okrążeń, by nieco go wyczuć. Wcześniej jeździł bowiem z urządzeniami do pomiaru przepływu powietrza i choć dla zespołu to bardzo ważne testy, to z punktu widzenia kierowcy są właściwie stratą czasu. - Musimy być teraz sprytni i maksymalnie wykorzystać te dni, które mamy, żeby trochę nadrobić, choć w Formule 1 takie nadrabianie jest bardzo trudne - przyznaje nasz kierowca.

Złą wiadomością dla Williamsa jest na pewno fakt, że konkurencja nie przespała zimy. Wszystkie ekipy prezentują się bardzo dobrze i wygląda na to, że zrobiły spore postępy w stosunku do zeszłego roku. A nawet w stosunku do poprzednich testów. Mercedes przekonstruował wręcz swój bolid zmieniając przednie skrzydło, elementy w podłodze, a nawet obudowę silnika. Wszystko po to, żeby pozbyć się problemów ze złym prowadzeniem i brakiem docisku, na jakie musieli narzekać Lewis Hamilton i Valtteri Bottas. Wiadomo jednak, że Ferrari i Mercedes i tak są poza zasięgiem jakiegokolwiek teamu. - Gdybyśmy mieli wskazać jeden słaby bolid, to obawiam się, że odpowiedź nie istnieje. W dodatku niektórzy jeżdżą naprawdę bardzo szybko - kiwał z uznaniem głową Kubica, podsumowując formę bezpośrednich rywali swojego teamu.

Williams wyciągnął wnioski?

Williams musi teraz liczyć na to, że inżynierowe wyciągnęli właściwie wnioski z zeszłorocznych błędów w konstrukcji. I że nie będą mieli przestojów w ostatnich trzech dniach testów. A te zdarzają się nawet najlepszym. Ferrari straciło sporo czasu w związku z problemami z chłodzeniem, a Mercedes musiał nawet wymienić silnik, przez co Valtteri Bottas utknął w garażu. Dla Williamsa takie przestoje oznaczałyby kompletną katastrofę.

Więcej o: