F1. Charles Leclerc - gotowy kandydat na mistrza Formuły 1

Charles Leclerc to jeden z najlepiej zapowiadających się kierowców młodego pokolenia. Urodzony w miejscu rozgrywania jednej z najważniejszych rund kalendarza F1 - Monako. Bliski przyjaciel tragicznie zmarłego Julesa Bianchiego - byłego kierowcy Marrusia F1 Team. 20-latek od tego sezonu jest kierowcą Ferrari.
Zobacz wideo

Charles Leclerc w ciągu jednego sezonu skupił na sobie wzrok całego padoku królowej sportów motorowych. Wydaje się, że to gotowy kandydat na przyszłego mistrza świata. Jaki jest jego sekret? Mistrzowskie pierwiastki, którymi został obdarzony.

Adaptacja

Jego kariera rozpoczynała się tak samo jak kariery wielu innych kierowców wyścigowych - od kartingu, w którym zdobył kilka tytułów na niższych szczeblach. W 2013 roku wywalczył tytuł wicemistrza Europy w kategorii KZ ustępując tylko jednemu kierowcy - Maxowi Verstappenowi. W kolejnym sezonie rozpoczął przygodę z single seaterami. Zajął drugie miejsce w Alpejskiej Formule Renault 2.0 stając na podium w połowie wyścigów. Rok 2015 stał pod znakiem Formuły 3.

Charles wyciągnął z tego sezonu wartościową lekcję. Po wspaniałym początku, druga część kalendarza przeplatana była średnimi startami które zepchnęły go na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Od tamtej pory, niczym sprinter, nie tyle kroczył, co wręcz biegł ku angażowi w Formule 1. W pierwszym sezonie startów wygrał serię GP3, a rok później powtórzył ten wyczyn w Formule 2, będącej bezpośrednim przedsionkiem najwyższej serii wyścigowej. Powtórzył tym samym wyczyn osiągnięty do tej pory przez trzech kierowców: Lewisa Hamiltona, Nico Rosberga i Nico Hulkenberga. W mgnieniu oka adaptował się do nowych bolidów i jako debiutant objeżdżał rywali startujących w tych kategoriach na co dzień.

Odporność psychiczna

Nie jest tajemnicą, że Charles Leclerc korzystał z pomocy psychologów. Już jako nastolatek ćwiczył siłę swojego umysłu w Formule Medice, gdzie nauczył się radzić sobie z emocjami związanymi ze startem w wyścigach. Właśnie to pomogło mu wygrać wyścig w Baku w 2017 roku, zaledwie cztery dni po śmierci ojca, nie okazując przy tym żadnych słabości. Zamienił smutek w dodatkową motywację.

Jules Bianchi był jego przyjacielem i mentorem. Leclerc musiał poradzić sobie z wielką wyrwą jaka powstała po wypadku w Japonii - w 2014 roku podczas neutralizacji toru bolid Bianchiego uderzył w dźwig sprzątający wrak stojący na poboczu toru. Podczas swojej pierwszej wizyty na tym obiekcie, Charles oddał hołd swojemu przyjacielowi w miejscu, w którym doszło do tragedii. Leclerc powiedział wprost - Spróbuję wygrać z Ferrari tytuły, na które zasłużył Jules.

Wola zwycięzcy

Charlesa Leclerca interesuje tylko wygrana. W wywiadach, których udzielał po ogłoszeniu transferu do Ferrari, negował istnienie w kontrakcie zapisu określającego hierarchię w zespole względem Sebastiana Vettela. Twierdził także, że nie przychodzi do ekipy z Maranello, aby się uczyć. Jeśli w 2019 bolid będzie tak samo dobry jak ten w ubiegłym sezonie, to Monakijczyk od razu chce włączyć się do walki o mistrzostwo.

Rywalizacja pomiędzy kierowcami Ferrari podgrzewana jest nieustannie przez osobistości ze świata F1, które coraz odważniej pozwalają sobie negować wielkość samego Vettela. Były kierowca F1 Eddie Irvine w rozmowie z BBC stwierdził, że Niemiec jest przereklamowany i zbyt mocno skupia się na walce z drugim kierowcą, zamiast skupić się na celu - Sebastian jest dobry, jeśli jest z przodu i nie ściga się z nikim.

Uchodzący za kreatora triumfów Michaela Schumachera Ross Brawn, twierdzi, że to właśnie czterokrotny mistrz świata będzie pod największą presją w nadchodzącym sezonie, a nie ich nowy kierowca. Tego samego zdania jest były mistrz świata z 2016 roku - Nico Rosberg. To właśnie dlatego w Charlesie Leclercu budzi się coraz większa ambicja pokazania swoich możliwości w rywalizacji z Vettelem.

Dobrze utorowana droga na szczyt

O ile wejście do Formuły 1 w tak młodym wieku jest zadaniem bardzo trudnym, tak przejście do topowego zespołu w drugim roku kariery można rozpatrywać w kategorii rzeczy niemożliwych. W obecnych czasach nie udałoby się to jednak bez pomocy osób trzecich.

Od kilku lat opiekę managerską nad Charlesem sprawuje syn obecnego prezydenta FIA - Nicolas Todt. To właśnie on pracował nad wejściem Julesa Bianchiego do królowej sportów motorowych i to właśnie on pomógł wprowadzić tam również Leclerca. Co więcej, pod koniec ubiegłego roku objął pieczę nad powracającym do najwyższej kategorii wyścigowej Daniłem Kwiatem, a kilka dni temu podpisał umowę także z synem Michaela Schumachera - Mickiem. Współpraca z nim na pewno otwiera wiele dróg oraz możliwości.

Charles Leclerc miał niewątpliwe szczęście, że spędził sezon w barwach zespołu Sauber. Po słabym początku sezonu, forma zespołu, który mocno zacieśnił współpracę z Ferrari, wystrzeliła do góry razem z formą Leclerca. Sensacyjne awanse do trzecich części kwalifikacji i kończenie wyścigów w pierwszej dziesiątce nie uchodziły uwadze specjalistów, szczególnie, że jego partner z zespołu - Marcus Ericcson notował w większości przypadków gorsze rezultaty.

Jedynym momentem zawahania przyszłości Leclerca były zakulisowe plotki mówiące o tym, że szef Ferrari - Maurizio Arrivabene chciał opóźnić przyjście Leclerca do zespołu, zostawiając w obsadzie Raikkonena, którego forma w drugiej części sezonu rosła. W Maranello na teraz nie ma nie tylko Raikkonena ,ale i Arrivabene, który został zwolniony ze swojej posady po zakończeniu sezonu.

Szybkość

Był 29 kwietnia 2018 roku, kiedy tuż po wywieszeniu flagi w szachownicę na ulicznym torze w Baku z garażu zespołu Alfa Romeo Sauber słychać było okrzyki i brawa. Cały w euforii, Leclerc krzyczał przez radio jakby przed chwilą wygrał wyścig. Właśnie dowiózł bolid na szóstym miejscu. Był to najlepszy wynik zespołu od otwierającego sezon 2015 Grand Prix Australii, w którym to Felipe Nasr zajął piątą lokatę. Kierowca z Monako podczas czwartego wyścigu sezonu wycisnął maksimum z swojego bolidu. Pokazał wtedy, że jest bardzo szybki, co potwierdził w późniejszych wyścigach wykręcając niesamowite wyniki, szczególnie w porównaniu ze swoim zespołowym kolegą.

W najbliższym czasie będziemy świadkami jak pobyt w legendarnym zespole wpłynie na dwudziestolatka. Pierwszy wyścig sezonu już 17 marca w Australii.

Więcej o:
Copyright © Agora SA