F1. Nick Heidfeld: Po wypadku Roberta Kubicy nie mogłem się z nim skontaktować

Nick Heidfeld, były partner Roberta Kubicy w zespole BMW Sauber, ujawnił, że po wypadku Polaka nie było możliwości skontaktowania się z nim. - Nie winię go za to - powiedział Niemiec.
Zobacz wideo

Nick Heidfeld przez cztery lata jeździł w zespole BMW Sauber z Robertem Kubicą. Kiedy dowiedział się o wypadku Polaka w rajdzie Ronde di Andora, próbował kontaktować z Kubicą. Niemiec ujawnił, że Kubicę izolowano od reszty społeczności kierowców wyścigowych.

- Po wypadku Roberta nie udało mi się z nim skontaktować. Z tego, co słyszałem, inni mieli ten sam problem. Nie obwiniam go za to - powiedział w wywiadzie dla Express Niemiec. - Trudno sobie wyobrazić, co dzieje się w twoim umyśle, co czujesz i pod jaką jesteś presją, po takim wypadku - kontynuował Heidfeld.

- Mając przed sobą wielką karierę w F1, po takim wypadku wydaje się, że wszystko zostanie zaprzepaszczone. Dlatego ten powrót jest tym bardziej imponujący. Życzę mu wszystkiego najlepszego - zakończył były kierowca F1. Niemiec jest obecnie doradcą zespołu Mahindra, który od sezonu 2014/15 występuje w elektrycznych seriach wyścigowych.

Powrót Roberta Kubicy

- Powrót do Formuły 1 nie będzie łatwy. Jedno z większych i najtrudniejszych wyzwań w mojej karierze przede mną. Ale właśnie do tego dążyłem - przyznał Robert Kubica w rozmowie ze sport.tvp.pl. Polak w 2019 roku wróci na tor F1, gdzie będzie jednym z dwóch podstawowych kierowców Williamsa. 34-latek pierwszy raz na torze pojawi się w Australii. - Ustawienie swojego bolidu w Grand Prix Australii będzie dla mnie wielkim wyzwaniem - komentuje.

Kalendarz F1 sezonu 2019

W kalendarzu nie doszło do większych zmian w porównaniu z sezonem 2018. Ze względu na przyspieszenie startu kampanii i jednoczesne wydłużenie jej do pierwszego dnia grudnia, Liberty Media udało się uniknąć organizowania trzech wyścigów tydzień po tygodniu, przy jednoczesnym zachowaniu 21 eliminacji. Miejscami zamieniły się rundy w Stanach Zjednoczonych i Meksyku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.