29 grudnia 2013 roku Michael Schumacher miał fatalny wypadek, w wyniku którego niemal stracił życie. Siedmiokrotny mistrz świata zjeżdżając na nartach uderzył głową w głaz, długie tygodnie pozostawał w śpiączce, przeszedł liczne operacje, a potem został przeniesiony do swojego domu pod Genewą, gdzie przechodzi rehabilitację. Jego stan zdrowia jest utrzymywany w tajemnicy. Rodzina blokuje jakiekolwiek publikacje na drodze sądowej, dlatego do mediów przedostaje się niewiele informacji.
Jednak "Bild" w przeddzień piątej rocznicy wypadku poinformował o tym, że wypadek 44-letniego wówczas Schumachera został nagrany. Siedmiokrotny mistrz świata F1 na kasku miał zamontowaną kamerę. W wyniku upadku kask pękł, ale kamera nadal kontynuowała nagranie. Był to bardzo ważny dowód dla prokuratury, która badała tę sprawę. Po przeanalizowaniu nagrania zwróciła je jego żonie, Corinnie, która nadal je posiada. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek je oglądała. Michael Schumacher będzie obchodził swoje 50. urodziny 3 stycznia 2019 roku.
Wcześniej dziennikarzom brytyjskiego "Daily Mail" udało się dowiedzieć, że legendarny niemiecki kierowca jest w dużo lepszym stanie, niż jeszcze niedawno przypuszczano. Ich zdaniem nie jest on już przykuty do łóżka - jak wcześniej twierdzono w ostatnich tygodniach - a do jakiegokolwiek funkcjonowania nie potrzebuje już stałego podłączenia do specjalistycznej aparatury. - Zawsze jestem bardzo ostrożny, gdy mówię na jego temat. Ale to prawda. Oglądałem GP Brazylii (11 listopada 2018) razem z Michaelem - zdradził Jean Todt, były prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA).