Smedley będzie pracował w Williamsie do końca roku. Niespełna 45-letni Anglik przygodę z F1 zaczął od zespołu Jordan, w 2004 roku przeniósł się do Ferrari, gdzie m.in. był inżynierem wyścigowym Felipe Massy. Potem przyszedł czas na Williamsa. Był w zespole od sezonu 2014 jako szef inżynierów wyścigowych i pomógł teamowi zająć dwa razy z rzędu trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów w latach 2014-2015 oraz piąte miejsce w dwóch kolejnych sezonach.
- To była przyjemność współpracować z Robem. Przyszedł do nas, gdy byliśmy w dołku i zobaczył w nas potencjał. Pomógł nam wrócić na właściwe tory - mówiła Claire Williams, szefowa zespołu.
- Po 20 latach w F1 zdecydowałem się, że teraz jest czas na refleksję i dla rodziny. Dopiero potem ocenię, co będę robił w przyszłości - mówi Smedley.
Smedley jest kolejnym ważnym inżynierem, który rozstaje się w tym roku z zespołem. Wczesną wiosną Williamsa opuścił Dirk de Beer, który odpowiadał za aerodynamikę, a w maju zakończyła się współpraca z Edem Woodem, szefem projektantów.
Williams jest najsłabszym zespołem w tym sezonie Formuły 1. Kierowcy - Lance Stroll i Siergiej Sirotkin, zdobyli w sumie siedem punktów. Do przedostatniego Toro Rosso tracą aż 26 punktów.
Williams na kolejny sezon zakontraktował na razie jednego kierowcę, George'a Russella. O drugi fotel walczą m.in. Sirotkin, Robert Kubica czy Esteban Ocon.