27-latek z Meksyku debiut w F1 ma już dawno za sobą. W latach 2013-2014 jeździł dla Saubera, w 2016 roku był kierowcą Haasa, ale przez całą swoją karierę zdobył tylko sześć punktów (za siódme miejsce w Japonii w 2013 roku). Gutierrez ostatnio współpracował z Mercedesem, dla którego wykonywał pracę w symulatorze i wierzy, że ma szansę na powrót.
Hamilton chce jak najszybciej przypieczętować zdobycie tytułu
- Mam rachunki do wyrównania z F1. Wciąż mogę wiele z siebie dać i jestem bardzo zmotywowany - cytuje Meksykanina motorsport.com.
W F1 na przyszły sezon pozostały jeszcze tylko dwa wolne fotele kierowcy wyścigowego - w Toro Rosso oraz w Williamsie. Wydaje się wątpliwym, żeby Meksykanin był brany pod uwagę przez ekipę zależną od Red Bulla. Jego jedyną opcją może być Williams.
- Williams miał ostatnio trudny okres, ale mają takich ludzi w zespole, że jestem pewny ich powrotu do świetności. To rewelacyjny zespół, jeden z najbardziej szanowanych w F1 - powiedział.
- Bardzo ciężko pracowałem w tym roku. Zimą nie miałem nic wspólnego z F1, teraz pracuję dla Mercedesa, czyli najlepszej ekipy w padoku. Daję z siebie wszystko, nie jest łatwo, ale o przyszłości myślę pozytywnie. Trudne momenty sprawiają, że rozwijasz się jako człowiek i jako sportowiec. Wiem, czego chcę i dlatego tu jestem - stwierdził Gutierrez.
Trudno ocenić szansę meksykańskiego kierowcy, bo nie do końca wiadomo, jakich sponsorów ma za sobą. A to będzie jedno z głównych kryteriów, jakie w Williamsie będą brać pod uwagę. Wciąż nie wiadomo, kiedy zespół podejmie decyzję. Wypowiedzi członków ekipy zmieniają się z tygodnia na tydzień.
Na liście kandydatów wciąż są obecny kierowca Siergiej Sirotkin, Robert Kubica, który pełni rolę kierowcy rezerwowego i rozwojowego, a także Esteban Ocon, który straci fotel w Force India. Choć, zdaniem Toto Wolfa, szanse tego ostatniego na posadę w Williamsie są minimalne.