We wtorek tuż po godzinie 10 Ferrari ogłosiło, że Kimi Raikkonen odejdzie z zespołu po tym sezonie. I to rozpoczęło lawinę komunikatów. Chwilę później Sauber podał, że zatrudni Raikkonena na dwa lata począwszy od przyszłego sezonu, a po pół godzinie Ferrari potwierdziło to, o czym mówiło się od miesięcy. Kierowcą włoskiej stajni zostanie Charles Leclerc.
"Marzenia się spełniają" - napisał na Twitterze kierowca z Monako.
20-latek zdobywał rok po roku tytuły w GP3 i Formule 2, a w 2018 roku trafił wreszcie do Formuły 1 do zespołu Sauber. Jego debiutancki sezon jest spektakularny jak na możliwości zespołu. Jego najlepszy wynik to szóste miejsce w Azerbejdżanie, uzbierał w tym sezonie już 13 punktów, co daje mu 15. miejsce w klasyfikacji generalnej. Prezentuje się znacznie lepiej niż o wiele bardziej doświadczony Marcus Ericsson.
Jego dobra jazda wzbudziła zainteresowanie Sergio Marchionne. To były szef Ferrari dał zielone światło do awansu Leclerca i zastąpienia nim Raikkonena. Gdy Marchionne zmarł w lipcu, sprawy nieco wyhamowały, ale władze włoskiego koncernu postanowiły uszanować decyzję byłego prezesa.
Komunikat Ferrari oznacza, że Leclerc będzie partnerem Sebastiana Vettela od 2019 roku.
Carlos Sainz: Zawsze byłem przekonany, że Daniił Kwiat może wrócić do stawki