F1. Jean-Eric Vergne wróci do Formuły 1? Dostał propozycję od jednego z zespołów

Jean-Eric Vergne, mistrz Formuły E i były kierowca Toro Rosso, ujawnił, że jeden z zespołów Formuły 1 złożył mu wstępne zapytanie w kwestii startów w sezonie 2019.

Francuz, który reprezentował barwy Toro Rosso w latach 2012-2014, jest mistrzem Formuły E z sezonu 2017/2018. 28-latek w drodze po sukces zdobył rekordową liczbę punktów w historii elektrycznej serii, natomiast w czerwcu zwyciężył w wyścigu Le Mans w klasie LMP2, które jego zespołowi zostało odebrane za nielegalne modyfikacje w systemie tankującym.

Vergne zdradził, że jest zespół F1 zainteresowany zakontraktowaniem go z powrotem do F1. - To możliwe. Zabawne jak świat motorsportu potrafi się zmienić. Kiedy obierzesz inne podejście i zmienisz nieco sposób pracy, wówczas widzisz, że twoje wyniki się zmieniają. Jest poprawa, ludzie inaczej na ciebie patrzą, inaczej rozmawiają. To zmienia wiele rzeczy. Trzy lata temu nie pomyślałbym, że ktoś z F1 zadzwoni do mnie i zapyta: "Hej, masz jakiś kontrakt na następny sezon?"- mówił Francuz.

Robert Kubica może pojechać w Grand Prix Belgii?

Vergne nie zdradził, jaki zespół złożył mu propozycję. Chciałby jednak mieć szansę na sukces, nie tak jak to było w czasach startu dla Toro Rosso.  - Lubię Formułę E i być może Formuła 1 powinna nieco się zmienić. W Formule E jest jedna bardzo dobra rzecz. Nasz zespół odniósł sukces będąc niczym Marussia w Formule 1. W F1 byłoby to niemożliwe. Ale być może to się zmieni. Być może kilka ekip wkroczy do gry i wróci do walki o zwycięstwa. To coś co by mnie zainteresowało, kolejne wielkie wyzwanie. Tym razem uważam, że dysponuję wystarczającymi narzędziami, by wykonać dobrą robotę w F1 - powiedział.

Robert Kubica: jeśli ktoś nie chce uwierzyć, że mogę się ścigać, to znajdzie setki wymówek

Vergne, dołączając do Toro Rosso w 2012 roku, został partnerem Daniela Ricciardo. Australijczyk awansował do głównego zespołu w sezonie 2014, natomiast Vergne pod koniec roku ustąpił miejsca Carlosow Sainzowi. - Jestem szczęśliwy, będąc tu gdzie jestem. Nie jestem zazdrosny. Widzę, że mój były partner Daniel wygrywa wyścigi. Byłem w Monako i cieszyłem się, gdy odniósł zwycięstwo. Byłoby to surowe, gdybym powiedział: "Pokonałem tego gościa, byłem go bardzo blisko, a teraz wygrywa, ma kontrakt i pewną przyszłość". Wiele rzeczy dzieje się z pewnego powodu. Kto wie, co wydarzy się za dziesięć lat i co będę wówczas robił? Nie jestem rozczarowany. Uczę się na błędach i przykrych wydarzeniach, jestem wręcz za to wdzięczny. Teraz jednak jeżeli pojawi się dobra szansa w Formule 1, to rozważę ją - zakończył.

Czytaj więcej o F1 na f1wm.pl >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.