Williams jest ostatnim zespołem, który nie ma pełnej obsady na kolejny sezon Formuły 1. Pewne jest, że jednym autem pojedzie Lance Stroll. O drugi fotel wciąż walczą Robert Kubica i Siergiej Sirotkin. Początkowo faworytem był Polak, później okazało się, że zespół już niemal zdecydował się na Rosjanina. Decyzja miała zostać ogłoszona w grudniu, jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Ale w williamsowej telenoweli nastąpił kolejny zwrot akcji. Zespół, przy pomocy brytyjskich dziennikarzy, przekazał, że decyzję ogłosi po Nowym Roku, w jeden z dni stycznia.
Kibice muszą uzbroić się w cierpliwość i uodpornić na pojawiające się w mediach spekulacje, bo odłożenie decyzji w czasie sprawi, że plotek o tym, kto, kiedy i za ile na pewno przybędzie. Bo pewnym już jest, że zespół dane z testów ma zanalizowane bardzo dokładnie. Teraz to już czas tylko na negocjacje.
Głos w sprawie angażu drugiego kierowcy Williamsa zabrał ekspert - Gary Anderson z "Motorsportu". - Williams jest w trudnej sytuacji. Stroll ma małe doświadczenie i nie poprawił się w trakcie sezonu. Zatrudnienie Kubicy to ryzyko. Polak w czasie testów był szybki, ale jego doświadczenie z F1 jest nieaktualne. Jestem pewien, że Williams podpisałby kontrakt z Kubicą, gdyby miał wyższy budżet, ale ma z tym problemy - powiedział.
Anderson stwierdził też, że ewentualne zatrudnienie Sirotkina może pociągnąć za sobą konsekwencje w postaci słabych wyników, ale pozwoli na stworzenie lepszego bolidu w sezonie 2019. To z kolei może sprawić, że Williams ściągnie do siebie topowego kierowcę.