Robert Kubica we wtorek i środę testował opony Pirelli razem z zespołem Williamsa. Polak walczy o kontrakt i powrót do F1 po siedmiu latach od ostatniego wyścigu. Jego karierę w królowej motorsportu przerwał wypadek w rajdzie w lutym 2011 roku.
Polak na torze Yas Marina pokonał 100 okrążeń we wtorek, 28 w środę i miał najlepszy czas spośród trzech kierowców, którzy jeździli dla Williamsa. Jest uważany za głównego kandydata do drugiego fotela kierowcy w brytyjskim zespole. Pewny kontrakt na kolejny sezon ma Lance Stroll.
Kimi Raikkonen, mistrz świata z 2008 roku, będzie w kolejnym sezonie ścigał się dla Ferrari. Tak jak Kubica oprócz startów w F1, próbował swoich sił w rajdach. Zapytany przez dziennikarzy, stwierdził, że w ogóle nie obawia się powrotu Kubicy do F1 z powodu nie pełnej sprawności Polaka. W wypadku z 2011 roku poważnie uszkodzona została prawa ręka Kubicy. Do dziś nie odzyskał pełnej mobilności ramienia.
- Dlaczego miałbym się obawiać? Jestem pewny, że Robert nie wsiadałby za kierownicę, gdyby nie był pewny swoich umiejętności - powiedział Fin.
- Cieszę się. Byłoby wspaniale, gdyby znów znalazł miejsce w F1 - dodał.
Przed testami Kubicy z Williamsem nie wszyscy wyrażali się o Polaku z taką estymą. Jacques Villneuve, który w 2006 roku stracił miejsce w BMW Sauber na rzecz Polaka, krytykował jego próbę powrotu, a Juan Pablo Montoya nazwał ją żartem. - Jestem pewny, że Robert nie jest w stanie w stu procentach jeździć autem F1 na limicie - powiedział Kolumbijczyk.