Artur Kubica: syn odradza się jak Feniks z popiołów. To niesamowite

Wierzę, że dostanie kokpit w Williamsie i będzie jechał szybko. Czy to będzie jednak ten sam Robert sprzed siedmiu lat? - mówi "Newsweekowi" Artur Kubica, ojciec Roberta.

Robert Kubica jest blisko powrotu do F1. Jego kariera w królowej motorsportu została przerwana 6 lutego 2011 roku. Kilka dni po testach z zespołem Renault na torze w Walencji, gdzie Robert wykręcił najlepszy czas, Polak ścigał się w małym rajdzie we Włoszech. Prowadzona przez niego Skoda Fabia S2000 uderzyła niefortunnie w barierę, a metalowa konstrukcja wdarła się do kokpitu pojazdu niemal pozbawiając życia jedną z wielkich nadziei F1.

- Niektórzy mówią, że rozbił się na własne życzenie. Bo nie powinien jeździć w rajdach - mówi Kubica „Newsweekowi” o wypadku syna z 2011 roku.

Zespół Renault, z którym Polak był związany kontraktem, startów w rajdach nie mógł mu zakazać. - W kontrakcie z BMW Sauber miał zakaz rajdowania. Ale jak przeszedł do Renault, zakazu nie wpisano w umowę. Bardzo go chcieli pozyskać, więc poszli na kompromis. I zaczęło się to rajdowanie - wspomina Kubica senior w „Newsweeku”.

Kubica po zabiegu długo był nieprzytomny, przeszedł serię operacji i zabiegów, prawdopodobnie nigdy nie odzyska pełni sprawności, ale za kierownicę wrócił. I od razu do rajdów.

Przechodził kolejne szczeble, w 2013 roku został mistrzem świata w WRC-2, dwa kolejne sezony ścigał się w rajdowej elicie, jednak prywatnym autem nie miał szans na rywalizację z kierowcami w fabrycznych ekipach. W 2016 roku porzucił rajdy i skoncentrował się na powrocie na tor. Schudł, zaczął regularnie jeździć na rowerze i testował coraz to szybsze maszyny.

Na początku 2017 roku wydawało się, że Polak będzie jeździł w mistrzostwach świata w wyścigach długodystansowych i dostanie szansę przejechania legendarnego Le Mans 24 godziny, ale ze startów z zespołem byKolles zrezygnował jeszcze przed pierwszym wyścigiem sezonu. Decyzja nie dziwiła, bo auto było niegotowe do rywalizacji. Kubica wrócił do testowania różnych konstrukcji.

Wtem w czerwcu gruchnęła wiadomość. Renault zaprosiło Kubicę na testy bolidu F1. Najpierw jeździł na torze w Walencji, potem na francuskim obiekcie Paul Ricard we Francji. Wszystko w aucie z 2012 roku. Na początku sierpnia Renault dało Polakowi szansę jazdy autem z 2017 roku podczas oficjalnych testów w Budapeszcie. Wydawało się, że kontrakt jest formalnością, ale Renault wybrało innego kierowcę.

Szansę na F1 Polak wciąż ma spore. Zatrudnieniem Kubicy zainteresowany jest Williams, który sprawdził go już dwa razy w aucie z 2014 roku i ma dać szansę jazdy aktualnym autem podczas testów opon w Abu Zabi po sezonie. Niektórzy plotkują, że kontrakt z brytyjską stajnią jest już podpisany.

- Teraz syn odradza się jak Feniks z popiołów. To niesamowite - mówi Artur Kubica.

- Wierzę, że dostanie kokpit w Williamsie i będzie jechał szybko. Czy to będzie jednak ten sam Robert sprzed siedmiu lat? - zastanawia się ojciec kierowcy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.