- Zależało nam na tym, żeby szybko podać terminarz przyszłorocznego sezonu. Dzięki temu wszyscy - organizatorzy, zespoły, a także my - możemy z dużym wyprzedzeniem planować działania - powiedział prezes F1 Chase Carey.
W przyszłorocznym kalendarzu będzie 21 wyścigów, czyli o jeden więcej niż w tym roku. Sezon rozpocznie się tradycyjnie od Grand Prix Australii w Melbourne w ostatni weekend marca. Finisz sezonu w ostatni weekend listopada w Abu Dhabi.
Do cyklu wracają wyścigi w Niemczech - 22 lipca na Hockenheim oraz we Francji na torze w Paul Ricard (24 czerwca). Od francuskiego wyścigu zacznie się minimaraton z F1 - trzy wyścigi odbędą się w trzy kolejne weekendy. Tak napięty terminarz zdarza się po raz pierwszy i będzie dla zespołów wyzwaniem logistycznym. Teamy przeniosą się z Francji do Austrii, a potem do Wielkiej Brytanii.
Co jeszcze się zmieniło? GP Azerbejdżanu przeniesiono na końcówkę lipca, a GP Rosji przesunięto na wrzesień. Wyścigi w Chinach i Singapurze czekają na potwierdzenie podpisania umów telewizyjnych.
Po raz drugi FIA zadbała o to, by weekend Grand Prix nie kolidował z legendarnym wyścigiem 24h Le Mans, który w 2018 roku odbędzie się w dniach 16-17 czerwca.