F1. Ruletka w Monaco. Hamilton przechytrzył Red Bulla, który pokonał się sam

Mokry tor uliczny Monte Carlo - nie może być poważniejszego egzaminu dla kierowców F1. - Grand Prix Monaco oddziela chłopców od mężczyzn - mawiał Lewis Hamilton. Aktualny mistrz świata jest prawdziwym mężczyzną - wygrał, choć startował z trzeciej pozycji. Za to jak chłopcy zachowali się panowie ze stajni Red Bulla, przegrywając co się dało przez własne wstydliwe błędy.

Kulminacyjny moment wyścigu miał miejsce tuż przed połową liczącego 78 okrążeń dystansu. Hamilton, który wcześniej uporał się ze swoim największym rywalem i liderem mistrzostw świata Nico Rosbergiem (którego bolid na chwilę stracił moc), zjechał do pit-lane, gdzie pozbył się już opon na deszcz. Po chwili to samo zrobił lider wyścigu i niespodziewany zwycięzca sobotnich kwalifikacji Daniel Ricciardo z Red Bulla. Tyle, że jego zespół nie był kompletnie na to przygotowany. Chwila nieuwagi, a w efekcie potworny błąd, kosztował Australijczyka kilka sekund dodatkowych w alei serwisowej. Pan z tylną prawą oponą podbiegł do jej przykręcania mocno spóźniony. I Ricciardo stracił pierwszą pozycję. Wyjechał tuż za Hamiltonem.

To nie był koniec koszmaru Red Bulla. Ich drugi kierowca Max Verstappen, bohater GP Hiszpanii, najmłodszy zwycięzca w F1 w jej historii, już w sobotę rozbił bolid o bandę podczas kwalifikacji. Do 36 okrążenia jechał świetnie, odrabiał kolejne pozycje, był nawet 10. Wtedy nie zdołał wyhamować wydawałoby się w nie najtrudniejszym fragmencie toru i ponownie przywalił w barierę kończąc wyścig.

I tak z zespołu, który dość niespodziewanie mógł być jedynym zagrażającym Mercedesom, który jako jedyny mógł po raz kolejny odebrać im zwycięstwo, został tylko walczący jak byk Ricciardo. Za jego plecami jechał sensacyjnie Sergio Perez z Force India i dalej Sebastian Vettel z Ferrari. Kolejne miejsce to kolejna sensacja - Fernando Alonso z odzyskującego blask McLarena. Dopiero za nim Rosberg, który powoli musiał zapominać o fenomenalnej passie czterech zwycięstw w sezonie i siedmiu z rzędu licząc również poprzedni rok. Dwa tygodnie temu rozbili się w walce z Hamiltonem i wygrał Verstappen. Tym razem trzykrotny ostatnio zwycięzca GP Monaco miał pecha, ale też zwyczajnie przegrywał rywalizację na torze.

Ale to była dopiero połowa wyścigu.

Na tablicach pokazujących klasyfikacje i używane przez kierowców opony aż zaroiło się od kolorów. W takim wyścigu - który zaczyna się na mokro, a potem asfalt przesycha - zespoły zakładają albo gumy na deszcz, albo tzw. przejściowe albo trzy rodzaje miękkich. To pozwalało na szaleństwa taktyczne, rozpoczęła się istna ruletka, wzmożona ryzykiem ponownym pojawieniem się deszczu. Hamilton na ultra-miękkich oponach teoretycznie mógł jechać szybciej od Ricciardo na gumach miękkich, ale za to musiał być ostrożniejszy - jego opony szybciej się zużywały. Perez i Vettel mieli super-miękkie gumy, Alonso tak jak Ricciardo miękkie.

Mężczyzną miał zostać ten z nich, który nie tylko umie całować się z bandami okalającymi uliczny tor Monte Carlo bez uszkodzenia bolidu, ale też potrafi w tym czasie jeździć najdelikatniej. I lubi deszcz. Ten zaczął znów padać trzy okrążenia przed metą.

Hamilton wytrzymał. Przejechał aż 46 okrążeń na ultra-miękkich oponach i pierwszy raz w tym sezonie aktualny mistrz świata wygrał. Ponownie po 8 latach (wtedy w McLarenie) stanął na najwyższym stopniu podium i odebrał laur o książęcej rodziny.

Zmniejszył stratę do siódmego na mecie Rosberga do 24 punktów. Klasyfikacja po GP Monaco się wywróciła, na trzecie miejsce "generalki" wskoczył drugi w Monte Carlo (i chyba tym zawiedziony, patrząc na minę na podium) Ricciardo. Największe straty ponieśli kierowcy Ferrari. Vettel był "tylko" czwarty, Kimi Raikkonen rozbił się niedługo po starcie. Ale wśród bohaterów także zespół McLarena. Znów obaj kierowcy w pierwszej dziesiątce!

Kolejny wyścig o GP Kanady za dwa tygodnie.

Klasyfikacja GP Monaco:

1. Hamilton, 2. Ricciardo, 3. Perez, 4. Vettel, 5. Alonso, 6. Nico Hulkenberg (Force India), 7. Rosberg, 8. Carlos Sainz (Toro Rosso). 9. Jenson Button (McLaren), 10, Felipe Massa (Williams).

Klasyfikacja mistrzostw świata po 6 wyścigach:

Rosberg - 106 pkt., 2. Hamilton - 82, 3. Ricciardo - 66, 4. Raikkonen - 61, 5. Vettel - 60.

Vettel zaprasza Ricciardo do Ferrari, Hamilton skupiony na "selfie" [ZDJĘCIA]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.