- Formuła 1 nie jest od tego, by ustanawiać rekordy w oszczędzaniu paliwa czy umożliwiać konwersację szeptem podczas wyścigu. To absurd, że kierowcy przejeżdżają jedno okrążenie o kilka sekund wolniej niż w poprzednim sezonie. Seria GP2 daje więcej wyścigowych emocji przy podobnych czasach za ułamek tego budżetu - mówił przed wyścigiem o GP Malezji Mateschitz. Zapytany, co musiałoby się stać, żeby jego Red Bull wycofał się z Formuły 1, odparł: - Jest pewna granica. Nie chodzi o pieniądze, ale o fair play i polityczne wpływy.
Groźby właściciela Red Bulla wzbudziły wiele kontrowersji. Z jeden strony Mateschitz nie jest zadowolony ze zmian regulaminowych, bo FIA zrobiła wszystko, żeby skończyć okres dominacji "Byków". Z drugiej ciężko odmówić mu racji - tegoroczne bolidy są wolniejsze, cichsze i bardziej awaryjne. Do tego dochodzą przepisy o maksymalnym zużyciu paliwa (za to w Australii sędziowie zdyskwalifikowali Ricciardo) i maksymalnej wadze bolidu. - Zgadzam się, że maszyny są wolniejsze niż rok temu i że seria GP2 jest prawie tak samo szybka jak F1. Nie postawiłbym jednak pieniędzy na to, że Red Bull opuści padok - komentuje Ecclestone.
- Dietrich kocha Formułę 1. Jest właścicielem dwóch teamów i sprawił, że F1 wraca do Austrii. On po prostu chce zobaczyć bolid jadący na limicie, czyli to, co jest najbardziej ekscytujące, Formuła ma to zapisane w DNA - komentuje Christian Horener, szef teamu.
Niedzielne GP w Malezji wygrał Lewis Hamilton z Mercedesa przed swoim kolegą z zespołu Nico Rosbergiem. Trzeci był Sebastian Vettel, dla którego były to pierwsze punkty w sezonie. Daniel Ricciardo nie ukończył wyścigu. Kolejne zmagania już 6 kwietnia na torze w Bahrajnie.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone