Pierwotnie Vettel wybrał numer 1, bo ten właśnie numer przysługuje mistrzowie poprzedniego sezonu. Później zmienił zdanie i będzie jeździł z piątką. W tym roku ma szansę po raz piąty z rzędu zdobyć mistrzostwo F1. Również z tym numerem jeździł w Red Bullu w 2010, gdy po raz pierwszy został najlepszym kierowcą świata.
Gdyby nadal obowiązywały poprzednie zasady, Ricciardo jeździłby z dwójką. Wolał jednak trójkę. - To był mój pierwszy numer, z jakim jeździłem na gokartach. Byłem też fanem Dale'a Earnhardta z NASCAR, który występował właśnie z tym numerem - tłumaczy kierowca.
Brytyjski kierowca wcale nie czytał Mickiewicza. Podobnie jak wielu z jego kolegów przywiązał się do numeru, z jakim jeździł w wyścigach kartingowych i w 1995 roku wygrał mistrzostwa Wielkiej Brytanii kadetów.
Rosberg na Twitterze wyjaśnił, że wybrał szóstkę, ponieważ jest to szczęśliwy numer jego żony i ojca. - Mnie też musi pomagać! - napisał. Ojciec Nico - Keke Rosberg właśnie z "6" został w 1982 roku mistrzem Formuły 1 w barwach Williamsa.
Alonso również nawiązał do swojej przeszłości kartingowej. - Zawsze przynosił mi szczęście. 14 lipca 1996 roku w wieku 14 lat z numerem 14 na bolidzie zostałem mistrzem świata w gokartach. Sprawdzimy, czy nadal będzie przynosił mi szczęście.
W poprzednim sezonie Raikkonen jeździł z numerem siódmym i zajął w klasyfikacji generalnej wysokie piąte miejsce. Postanowił więc jeździć z "7" do końca kariery. Chrapkę na ten numer miał też Jules Bianchi, ale to Fin miał pierwszeństwo ze względu na lepsze wyniki w zeszłym roku.
Francuski kierowca wybrał numer, z którym jeździł w poprzednim, najlepszym dla siebie sezonie. To jednak niejedyny powód. - Moja żona urodziła się 8 grudnia, zaczęliśmy się spotykać w 2008 roku, a mój syn jest dla mnie ósmym cudem świata.
Maldonado wykazał się nie lada odwagą, wybierając "pechową" 13. Większość kierowców ma swoje przesądy i żaden nie odważył się wybrać "13". Władze Formuły 1 unikały tego, aby kierowcy ścigali się z tym numerem przez wiele lat. Jedynym, który to robił, był Meksykanin Moises Solana w 1963 roku.
Button też wybrał numer, z którym odnosił największe sukcesy. W 2009 roku został mistrzem świata właśnie z "22" na bolidzie. Co ciekawe, taki sam numer miał rok wcześniej inny mistrz Lewis Hamilton.
Duńczyk do Formuły trafił prosto z Formuły Renault 3.5, gdzie był mistrzem. I jeździł właśnie z "20".
Numer "27" miało na swoich bolidach wielu wielkich kierowców Formuły 1. M.in. Gilles Villeneuve, Jean Alesi, Ayrton Senna, Alain Prost, Alan Jones czy Nigel Mansell. Hulkenberg dołącza do bardzo zacnego grona.
- Zawsze jeździłem na gokartach z "11". Nawet mój adres mailowy zawiera tę liczbę - tłumaczy meksykański kierowca.
Władze F1 pozwoliły graczom wybierać między 2 a 99. Nikt nie wybrał najniższego z nich, ale Sutil zdecydował się na ten najwyższy. Będzie pierwszym kierowcą w historii F1, który będzie jeździł z tym numerem.
- 21 to mój szczęśliwy numer - zatweetował Gutierrez. No i trudno z tym powodem polemizować. Dodatkowo właśnie w tym wieku kierowca zaczął występować w Formule 1.
Vergne wybrał ten numer ze względu na datę swoich urodzin - 25 kwietnia. Również z taką liczbą zaczynał swoją przygodę z gokartami.
Kolega Vergne'a z Toro Rosso urodził się 26 kwietnia, więc wybrał numer o jeden większy od niego. - Na dodatek z tym numerem jeździłem na torach kartingowych. Ale nie ma z tym związanej żadnej specjalnej historii - tłumaczy młody kierowca.
Massa w 2001 roku wygrał we wspaniałym stylu Euro Formułę 3000. To zapewniło mu testy w Sauberze w F1. Z jakim numerem wtedy jeździł? Oczywiście z "19".
Bottas do tematu podszedł nowocześnie. Wybrał "77", bo ładnie wygląda na Twitterze w hashtagu #BO77AS.
Bianchi miał trochę pecha. W pierwszej kolejności wybrał numery 7, 27 i 77, ale wszystkie zostały wybrane przez kierowców, którzy w poprzednim sezonie zajęli miejsca wyższe od niego. "17" to dopiero jego czwarty wybór.
Chilton, podobnie jak Bottas, również zasugerował się Twitterem. Od teraz będzie trzeba do niego pisać M4X Chilton.
Kobayashi zadebiutował w Formule 1 w 2009 roku w Toyocie. Z jakim numerem? Właśnie z "10".
W "9" Ericssona nie ma nic niezwykłego, oprócz tego, że po prostu lubi tę cyfrę. Caterham dzięki temu stał się drugim po Toro Rosso zespołem, który będzie miał kierowców z numerami następującymi po sobie.