Wybudzanie 45-letniego Schumachera ze śpiączki farmakologicznej trwa od 30 stycznia. Były mistrz świata Formuły 1 podobno wykazuje pozytywne oznaki, jego rzeczniczka prasowa prosi jednak o cierpliwość i uszanowanie prywatności rodziny.
Nadal jesteśmy pewni, że Micheal z tego wyjdzie i się obudzi. Pojawiają się drobne, pozytywne oznaki, wiemy jednak, że musimy uzbroić się w cierpliwość. Ciężko nam się pogodzić z tym, że Michael, który w przeszłości wychodził cało z wielu poważnych sytuacji, teraz cierpi po tak banalnym wypadku.
Od początku wiedzieliśmy, że to będzie długa i ciężka walka. Podejmujemy ją, wraz z lekarzami, którym całkowicie ufamy. Długość tego procesu nie jest dla nas ważna. Jesteśmy bardzo wdzięczni za całą sympatię okazywaną jego rodzinie.
Z drugiej strony nie powinniśmy zapominać, że rodzina musi radzić sobie w bardzo delikatnej sytuacji. Chciałabym przypomnieć wszystkim, że Michael zawsze starał się chronić ich życie prywatne. Proszę o skierowanie całej uwagi w kierunku Michaela. Mocno wierzymy, że pomożemy mu wygrać tę walkę.
Na początku marca francuska gazeta "L'Equipe" poinformowała, że proces wybudzania Schumachera przynosi pierwsze efekty. Polega on na zredukowaniu dawki bardzo silnych leków anestezjologicznych, które utrzymywały go w stanie śpiączki farmakologicznej. Podczas pierwszej fazy testów sprawdzających sprawność mózgu Schumacher miał mrugnąć. Zastępca naczelnego "L'Equipe" Jeremie Arbona zapewnia, że informacja ta jest w stu procentach pewna.
Telewizja Sky News poinformowała z kolei, że Schumacher reaguje na polecenia, nie wiadomo jednak, czy wspomniane mrugnięcie miało być właśnie reakcją Niemca na wydaną mu instrukcję.
29 grudnia podczas jazdy na nartach z 14-letnim synem Schumacher przewrócił się i uderzył głową w skałę. Mimo że miał kask, siła uderzenia była tak duża, że doznał poważnego urazu mózgu. Jeszcze tego samego dnia został przetransportowany do kliniki w Grenoble, gdzie przeszedł operację usunięcia krwiaka z mózgu.