F1. Obniżka formy Hamiltona spowodowana wejściem do show-biznesu?

Tak przynajmniej uważa Eddie Irvine, były kierowca Formuły 1. - Chciał być gwiazdą filmową, raperem i kimkolwiek jeszcze, ale to odbija się na jego wynikach - twierdzi Brytyjczyk.

Hamilton po świetnym debiucie w Formule 1 (drugie miejsce w 2007 roku i tytuł mistrzowski rok później) w ostatnich latach nieco spuścił z tonu. Na torze wydaje się mniej agresywny, stracił także sporo pewności siebie (co słychać w wywiadach). I choć nadal wymieniany jest w gronie najlepszych kierowców świata, coraz częściej przegrywa rywalizację z kolegą z Mercedesa Nico Rosbergiem.

Brytyjczyk często gości także na łamach prasy brukowej, która obficie rozpisuje się o jego relacji z byłą piosenkarką Pussycat Colls Nicole Scherzinger. Para kilkukrotnie rozstawała i schodziła się, w lipcu tego roku rzecznik prasowy wokalistki ogłosił, że związek Nicole i Lewisa się skończył.

Hamilton nie ukrywa także swojego zamiłowania do hip-hopu. Między wyścigami lubi pokazywać się z gwiazdami amerykańskiego rapu, kilka razy także przyznał dziennikarzom, że sporo czasu spędza w muzycznym studiu. - Nagrałem kilka utworów z Angelem (amerykański raper - red.), ale to tylko zabawa. Nie mam zamiaru tworzyć muzyki ani na tym zarabiać. Nie zamierzam być raperem, jestem kierowcą Formuły 1 - tłumaczył. Jego twórczość nigdy nie ujrzała światła dziennego.

- Myślę, że Lewis sporo stracił przez show-biznes. Miał fantastyczne wejście do Formuły 1 i wszyscy mówili o jego wielkim talencie - mówi były kierowca w wywiadzie dla "Belfast Telegraph". - Ludzie chcą, by gwiazdy sportu były w 100 procentach oddane sportowi. Myślę, że wróci, i dobrze byłoby, żeby postawił się Vettelowi.

- Hamilton i Alonso to dwaj goście, którzy są w stanie zepchnąć Vettela z piedestału. Niestety, nie w tym momencie - kończy Irvine.

W sezonie 2013 Hamilton wygrał jeden wyścig (GP Węgier). W ostatnim wyścigu został zepchnięty z podium klasyfikacji generalnej i ostatecznie zajął czwarte miejsce za Sebastianem Vettelem, Fernando Alonso i Markiem Webberem.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o: