Dopingowe doniesienia nie omijają nawet Formuły 1. Co ciekawe, według Marca Sansona najlepsi kierowcy świata nie szprycowali się, by poprawić wydolność, ale... pamięć i koncentrację.
- Przez wiele lat zawodnicy F1 korzystali z takryny, która jest wykorzystywana w leczeniu Alzheimera. Chodziło o zapamiętywanie układów nowych torów - twierdzi francuski ekspert.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę, że kwalifikacje odbywają się w godzinach popołudniowych, a różnica między dwoma kierowcami może wynosić kilka tysięcznych sekundy, coś takiego może pomóc. Przynajmniej możemy sobie to wyobrazić - mówi Jean-Charles Piette, ekspert medyczny FIA.
- Kierowcy F1 musieli w trakcie zawodów i poza nimi wypełniać specjalny plik, w którym odnotowywali, co robią. Głównym celem tych badań jest dowiedzenie się, czy stosują sterydy anaboliczne lub inne leki, które pozwalają szybko stracić kilka kilogramów. Teraz testy przeprowadzana są w sposób wyrywkowy, dwa razy w roku. Kierowcy nigdy nie wiedzą, kiedy zostaną o nie poproszeni. Chodzi o badanie moczu, w tym momencie nie badamy krwi - dodał.
Po opublikowaniu raportu Mark Webber wezwał federację do przeprowadzania większej ilości testów. - Zawsze będę bronił idei testów antydopingowych, ale FIA nigdy nie była w tym zbyt mocna, tak jak pozostali kierowcy. Jeśli w grę wchodzą zaangażowanie i wielkie pieniądze, ludzie robią różne rzeczy. To bardzo mało prawdopodobne, ale nigdy nie mów nigdy - przyznał Australijczyk.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone