Sesja Q przed GP Belgii. Pole dla Hamiltona po wariackim ściganiu na mokro i sucho

10 minut przed końcem kwalifikacji zaczęło lać. Do niedzielnego GP Belgii pierwszy ruszy Lewis Hamilton. Paul di Resta, który najszybciej zmienił opony gładkie, na deszczowe, cieszył się z pole position do... ostatniej sekundy sesji! A potem zaczął się prawdziwy show. Wyścig w niedzielę o 14, pewnie równie wariacki, bo też ma być mokry.

Czterokrotnie wygrywał sesję kwalifikacyjną w tym sezonie Lewis Hamilton, po trzy starty z pole position mają Nico Rosberg i Sebastian Vettel. Tylko trzech kierowców, aż siedem triumfów Mercedesa - ale treningi przed GP Belgii tej wybornej formy stajni "srebrnych strzał" nie pokazywały.

Q1 - słabeusze zaszokowali

Jednak sesja kwalifikacyjna rozpoczęła się na mokrym asfalcie, a to zawsze wywraca hierarchię do góry kołami. Rozpoczęły się też szachy taktyczne. Czy ustawiać bolid na deszcz, skoro prognozy na niedzielę też raczej nie są słoneczne? Czy czekać na ukazywane na pogodowych monitorach przeschnięcie toru i ryzykować jednocześnie gigantyczną porażkę, gdyby zamiast się wypogodzić, nagle lunęło?

Zaczął pierwszą część sesji Q Pastor Maldonado z Williamsa. Pionek w stawce F1. Pierwszy ruch i od razu wypadł z toru na śliskiej nawierzchni. Lepiej poradzili sobie skryci faworyci - po pierwszych okrążeniach Hamilton i Rosberg wykręcili w Mercedesach wyniki gwarantujące kwalifikację do II części czasówki. Nie dali się zaszachować zatrudnieni w Red Bullu Vettel i Mark Weber, poprawili czasy.

Po kilku pasjonujących roszadach w gronie elity faworytów, także związanych z wymianą opon na nowe oraz na gładkie (asfalt przesechł), największymi niespodziankami pierwszych 20 minut sesji były wybitne miejsca dotychczasowych słabeuszy. Najgorszy kierowca F1 Giedo van der Garde zajął 3. miejsce swoim Caterhamem. Pierwszy raz w karierze do Q2 awansowali też Max Chilton i Jules Bianchi z Marussi. Sensacja! A wszystko kosztem zaspanych i wolno reagujących na zmieniające się warunki Maldonado i Daniela Ricciardo z Toro Rosso, który w 2014 roku ma być przecież nowym kolegą Vettela. Najszybszy był Fernando Alonso, przed Hamiltonem.

Q2 - powrót do normalności

Tor był coraz bardziej suchy, za to niebo czerniało z sekundy na sekundę. Stalowymi nerwami musieli wykazać się trzymani długo w garażach Vettel i Jenson Button z McLarena. Kimi Raikkonen, król Spa (wygrał tu czterokrotnie, raz tylko startując z pole position) nie chciał się stresować. Szybko obok Alonso i Webbera uzyskał niezły czas. A Vettel ruszył do boju dopiero 6 minut przed końcem sesji. Deszcz nie spadł, a Niemiec awansował.

Tymczasem ryzykowny wyścig z czasem stoczył na minutę przed końcem Rosberg. Zjechał do pitlane, wrócił i rozpoczął pomiarowe okrążenie 6-7 sekund przed upływem regulaminowego czasu. Tak to dokładnie sobie wyliczyli w Mercedesie! Niemiec też awansował z 3. miejsca, za Räikkönenem i Alonso. Vettel miał czwarty czas. Odpadli bohaterowie Q1 wraz z Adrianem Sutilem (Force India), Nico Hulkenbergiem (Sauber) i Sergio Perezem McLaren.

Q3 - parasole w roli głównej

Tylko czas ruszył, kamera pokazała trybuny na torze Spa Francorchamps - jak grzyby wyrastały parasole. Wszyscy ruszyli na slickach, wszyscy nie wykręcili czasów, wszyscy zgodnie zjechali do garaży i na 7 minut przed finiszem sesji założyli opony przejściowe (na półmokry tor). Rosberg przez radio: - Musimy szybko ruszyć, come on! - popędzał zmieniających mu gumy mechaników i jednocześnie informując inżynierów: "Nie wiem, co widzicie na swoich mapach satelitarnych, ja wiem, że będzie coraz mocniej padać". Miał rację. Południowa część toru Spa, zakręty 12-14, najszybciej zamieniła się w mokrą ślizgawkę. Paul di Resta z Force India jako pierwszy uzyskał pomiar - o blisko 12 sekund gorszy od czasów z Q2. Nagle sypnęło niespodziankami, bo nikt już na coraz bardziej mokrym torze w Belgii nie mógł go pobić. Aż do momentu, kiedy na zegarze odliczającym sekundy pojawiło się 00.00. Na torze pozostawali kierowcy, którzy zdążyli rozpocząć okrążenie, a deszcz przestał padać! Brytyjczyka i ściskające za niego kciuki 100 osób w Force India najpierw pobił Webber, potem Vettel, a na końcu dobił wszystkich Hamilton. Mercedes znów ograł wszystkich, to czwarte pole position Lewisa z rzędu, piąte w tym sezonie. W niedzielę do wyścigu ruszy pierwszy, licząc na drugie zwycięstwo w 2013 roku i zbliżenie się do Vettela w klasyfikacji. Ale jak pokazuje statystyka Raikkonena, PP zwłaszcza przy zapowiadanym mokrym wyścigu, jeszcze niczego nie gwarantuje.

Relacja w niedzielę o godz. 14 na Sport.pl

Kwalifikacje GP Belgii

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.