Podczas GP Wielkiej Brytanii, które wygrał Nico Rosberg, aż czterem kierowcom "wybuchły" opony. Na pierwszych 15 okrążeniach złapali gumę w lewych, tylnych kołach Lewis Hamilton (Mercedes GP), Felipe Massa (Ferrari) oraz Jean-Eric Vergne (Toro Rosso-Ferrari). Kolejna opona eksplodowała pod koniec wyścigu w samochodzie Sergio Pereza (McLaren-Mercedes).
- To jest coś, czego nie możemy zaakceptować. Ktoś coś z tym zrobi pewnie dopiero wtedy, gdy ktoś będzie ranny. Rozmowy z FIA (organ zarządzający F1) to strata czasu - denerwował się po wyścigu Lewis Hamilton w rozmowie z BBC.
Felipe Massa stwierdził, że kierowcy nie wykluczają strajku przed kolejnym Grand Prix, które już w najbliższy weekend odbędzie się w Niemczech. - Z pewnością będziemy o tym dyskutować. Na opony narzekają teraz wszyscy, nie tylko ci, co mają problemy. Nie chcę teraz jednoznacznie powiedzieć, że będziemy strajkować, żeby nie tworzyć zbędnego zamętu, ale to jest coś, co możemy zrobić dla naszego bezpieczeństwa - powiedział kierowca Ferrari.
- Mamy szczęście, że jeszcze nic poważnego się nie wydarzyło. Mam nadzieję, że wszyscy szybko się zorientują, że problem jest naprawdę spory. To niebezpieczne zarówno dla kierowców, jak i wszystkich wokół - mówi Jenson Button z McLarena.
Jean Todt, prezydent FIA, zażądał, by przedstawiciele Pirelli wzięli udział w środowym spotkaniu grupy roboczej, która ma rozwiązać problemy z oponami. - Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo zawodników. Dlatego chcemy konkretnych propozycji po przeprowadzonych analizach - powiedział Todt.