Formuła 1. Budkowskiego nie skusiło Ferrari. Polak szefem w McLarenie

Ma raptem 34 lata, biegle włada czterema językami, od dekady pracuje w najsłynniejszych wyścigowych stajniach F1. Marcin Budkowski został jedną z najważniejszych osób w McLarenie.

- Zadzwoniłem do Marcina i mu pogratulowałem. To wielka rzecz być szefem działu aerodynamiki w takim zespole jak McLaren - mówi Sport.pl Andrzej Borowczyk, komentator F1, znawca sportów motorowych.

Kim jest Marcin Budkowski? Zacznijmy od odważnego, ale raczej nie chybionego porównania. Każdy kibic Formuły 1 zna Adriana Neweya, człowieka odpowiedzialnego za budowę i rozwój najlepszych w ostatnich latach (także w tym sezonie) bolidów Red Bulla. Inżyniera legendę. To o nim Fernando Alonso z Ferrari, który wciąż ma szanse odebrać Sebastianowi Vettelowi (Red Bull) tytuł mistrza świata, powiedział: - Znów Newey jest od nas szybszy - czym nie umniejszył klasy kierowcy, ale wskazał rzeczywiste powody przewagi konstruktorskiej między dwoma rywalizującymi stajniami.

Budkowski w McLarenie odpowiada teraz za kilkudziesięcioosobowy zespół, którego zadaniem jest praca nad aerodynamiką nowego McLarena. To w tej chwili w F1 jedna z najistotniejszych dziedzin rozwoju. Błędy bywają niewybaczalne przez cały sezon. Sam Newey się o tym przekonał, kiedy przez pół sezonu jego bolidy ustępowały Ferrari i McLarenom. Dopiero po wakacjach, kiedy w bolidzie poprawiono m.in. aerodynamikę, Vettel zaczął wygrywać seryjnie i dziś przed ostatnim Grand Prix Brazylii ma 13 punktów przewagi nad Alonso.

Przed Budkowskim i jego ekipą jasny cel - w 2013 roku prowadzone przez Sergio Pereza i Jensona Buttona bolidy mają doścignąć "Czerwone Byki".

Urlop po krytyce. Ferrari kusi

O awansie Polaka jako pierwsi poinformowali Włosi z omnicorse.it. Nie bez powodu. Jeszcze w grudniu zeszłego roku ten sam serwis podawał, że Budkowski wróci do Ferrari, gdzie pracował w latach 2002-2007. I że szefostwo z Maranello, zwłaszcza w osobie dyrektora technicznego Pata Frya, bardzo tego pragnie.

Zainteresowanie dziwić nie może - Ferrari mimo geniuszu Alonso miało wielkie problemy z bolidami. Od samego początku 2012 r. na krętych odcinkach torów aerodynamika nie pozwalała ich kierowcom osiągać takich czasów jak np. Red Bullom - chwalonym od zawsze za aerodynamiczne przyklejenie do asfaltu w ciasnych wirażach.

Na cały obraz sytuacji rzutowała też krytyka Paddy'ego Lowe'a, odpowiednika Frya w McLarenie. Zarzucił on pracownikom brak zaangażowania w rozwój bolidu. Pośrednio więc dostało się też Budkowskiemu, liderowi projektów aerodynamicznych, członkowi zespołu od 2008 r. Polak na początku roku poszedł na długi urlop.

Informacji na temat przyszłości Polaka w F1 nie było miesiącami. - Polityka największych zespołów, a w McLarenie wręcz rygorystyczna, pozwala na wypowiadanie się w zasadzie tylko trzem-czterem osobom. W McLarenie to szef całości Martin Whitmarsh i kierowcy, choć też nie zawsze - wylicza Borowczyk. Tymczasem po urlopie Budkowski został szefem zespołu ds. aerodynamiki. Oficjalnie zaczął 1 listopada. Czy podoła wyzwaniu?

- To wybitnie wykształcony we Francji (politechnika paryska) i w Anglii chłopak, który zaczął karierę już w 2001 r. w zespole Alaina Prosta. Lata w Ferrari i McLarenie dały mu ogromne doświadczenie - przekonuje Borowczyk.

Budkowski jest w tej chwili najważniejszym Polakiem kiedykolwiek pracującym w F1. Oczywiście nie licząc kierowcy - Roberta Kubicy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.