- Wiele osób mnie przestrzegało. Mówili, nie rób tego, bo przegrasz. Ale to tym bardziej mnie zdopingowało. Z przyjemnością wystartuję w Porsche Supercup, choć wiem, że te samochody nie są łatwe w opanowaniu. Mam za sobą dwie sesje testowe, ostatnią dwa dni temu. Bardzo ciężko będzie nawiązać kontakt z czołówką, ale będzie to ciekawy weekend - mówił na scenie gość specjalny bankietu Nick Heidfeld. Odkąd ostatnio widzieliśmy go w F1 (prawie rok temu, w GP Węgier) prawie się nie zmienił. Wciąż nosi brodę i ma bujną grzywę.
- To wielki zaszczyt, że będziemy się z nim ścigać. Mam nadzieję, że będę przed Nickiem. Każdy zawodnik tutaj chciałby go pokonać - powiedział jeden z czterech Polaków, startujących w kategorii Porsche Supercup, Robert Lukas z Forch Racing. - Myślę, że będzie mu ciężko. To oczywiście bardzo dobry kierowca, ale samochody Porsche to co innego niż Formuła 1. Wymagają dużego doświadczenia - stwierdził Kuba Giermaziak z VERVA Racing Team.
Heidfelda czeka bardzo ciężkie wyzwanie, bo choć tor Hockenheim zna doskonale, przesiadka do ciężkiego samochodu typu GT z silnikiem z tyłu, to wielka zmiana. Samochód dla Nicka wystawia w ten weekend samo Porsche (a nie niezależny team), ale nie da się go porównać do jednomiejscowego bolidu Formuły 1. Historia pokazuje jednak, że gość z F1 może sobie świetnie radzić za kierownicą Porsche Carrera. W 1993 roku startując w Supercupie na podobnych zasadach Mika Häkkinen wygrał dwa wyścigi (w Monaco i Budapeszcie). Potem, w sezonach 1998 i 1999, Fin zdobył dwa tytuły mistrza świata Formuły 1.
Sport.pl w mocno nieoficjalnej wersji... Polub nas na Facebooku ?