Hiszpan zdobył pole position w sobotę w kwalifikacjach przerywanych ulewą, jakiej Silverstone podczas Grand Prix chyba nie widział. Organizatorzy już w piątek prosili kibiców, aby nie przyjeżdżali w okolice zalanego toru, gdyż grozi to totalnym zablokowaniem okolicznych dróg. Do Silverstone, byłego lotniska i wiejskiego miasteczka kilkadziesiąt kilometrów od Londynu, przyjeżdżają najczęściej w swoich kamperach lub ciągną w przyczepach kempingowych i stacjonują przez trzy-cztery dni na wielu pobliskich polach namiotowych i polnych parkingach, które po kilku dniach ulewnych deszczów zamieniły się w grzęzawiska. Spodziewano się ich ponad 125 tys.
I rzeczywiście apele częściowo poskutkowały - podobno na sobotnie kwalifikacje przyjechało około 30 tys. kibiców mniej, niż sprzedano biletów. Mimo to w okolicach toru powstały gigantyczne korki, ludzie pomagali sobie nawzajem, wyciągając samochody z błota, tak że szef toru mówił o "duchu Dunkierki" - nawiązując do drugowojennego epizodu wycofania korpusu ekspedycyjnego brytyjskiej armii z francuskich plaż. - Część jednak tu dotarła. Nie wiem jak, ale dotarła - mówił Richard Phillips.
W niedzielę było słonecznie przez kilka godzin, podczas których toczył się wyścig. Tor był suchy. Alonso wyrwał ze startu i jechał jako pierwszy prawie do końca. W tym przypadku "prawie" oznaczało cztery okrążenia przed metą, gdy wyprzedził go Webber. Australijczyk i jego inżynierowie z Red Bulla wybrali lepszą strategię niż Alonso. Zauważyli bowiem, że na Silverstone - zaskakująco - szybsze są twardsze opony i właśnie taki komplet zostawili na ostatni odcinek jazdy, w odróżnieniu od Hiszpana, który zaczął na twardych, skończył na miękkich gumach. Dzięki temu Webber mógł dopaść Alonso i go wyprzedzić. Było to drugie zwycięstwo Australijczyka w tym sezonie - po Monako - i dziewiąte w karierze.
Teraz ma do Hiszpana tylko 13 punktów straty i jest jego najgroźniejszym konkurentem w walce o tytuł.
Sebastian Vettel broniący tytułu, kolega z zespołu Webbera, na metę przyjechał trzeci.
Tysiące na trybunach - sportowe rekordy frekwencji
Kobayashi potrącił mechaników ?