F1. GP Monako. Koszmarne Monte Carlo

Monako może być perłą w koronie Formuły 1, ale dla personelu ekip jest to prawdziwa zmora. Wokół toru jest tak mało miejsca, że ciężarówki ze sprzętem są zaparkowane z dala od garaży, a padok wygląda zupełnie inaczej, niż podczas innych wyścigów europejskich. Wyścig o GP Monako w niedzielę o 14:00. Relacja na żywo na Sport.pl

Ciasne garaże ledwie mieszczą po dwa bolidy i mechaników do ich obsługi. O tonach dodatkowego sprzętu i wszystkich zapasowych częściach nie może być mowy. A jeśli czegoś nie ma na miejscu, trzeba się udać na jeden z odległych parkingów. Pomimo wspaniałej pogody nie ma to nic wspólnego ze spacerem. Tu trzeba się uwijać w pocie czoła.

Padok też wygląda inaczej. Nie mieszczą się tu wszystkie motorhome'y. Ten największy - "Stacja Energetyczna" Red Bulla i Toro Rosso znajduje się więc zaraz obok, w porcie. Całą ogromną konstrukcję jak zawsze postawiono na tratwach. W tym roku jest jeszcze większa. Dostawiana (tylko na GP Monako) sekcja boczna z tarasem, dodatkowymi barami, bufetem oraz - przede wszystkim - basenem, jest jeszcze większa. To tam odbywają się najhuczniejsze, oficjalne imprezy podczas Grand Prix Monako. Te mniej formalne, ale i bardziej szalone, organizowane są na jachtach, które zapełniły port. Tam bawi się towarzystwo z najgrubszymi portfelami.

Pomimo poważnych problemów logistycznych, to nie personel Formuły 1 ma najtrudniej. Padoki serii towarzyszących mieszczą się w różnych częściach miasta. Aby dostać się do Porsche Supercup, trzeba przejść dwa kilometry od padoku F1. GP2 jest znacznie bliżej, ale za to w podziemnym parkingu. GP3 mieści się jeszcze gdzie indziej, także pod ziemią. A rozkład jazd jest najtrudniejszy właśnie dla nich. - Nasz trening kończy się o 19, a kwalifikacja rozpoczyna jutro o 7:40. Będziemy musieli wyjechać z hotelu o piątej rano! - skarżył się znajomy mechanik teamu GP3.

Dojazd do Monte Carlo to prawdziwa zmora dla fanów, tym bardziej, że francuskie koleje ogłosiły strajk i drastycznie ograniczyły ruch pociągów (to najszybszy i najtańszy sposób na dostanie się do Monako w ten weekend). Dojazd samochodem trwa znacznie dłużej, a najgorsze są ostatnie kilometry na wiecznie zakorkowanych, krętych uliczkach prowadzących w stronę morza.

Pomimo tak licznych trudności, oraz faktu, że trasa w Monako nie spełnia współczesnych wymogów bezpieczeństwa, nikt nawet po cichu nie zastanawia się nad wykreśleniem tego wyścigu z kalendarza Formuły 1. Europejskich rund jest coraz mniej, a legendarne tory jeden po drugim wypadają z rozkładu, ustępując miejsca supernowoczesnym obiektom w Azji i Ameryce. Magiczne Grand Prix Monako jest jednak niezagrożone.

Tysiące na trybunach - sportowe rekordy frekwencji

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.