Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?
W Melbourne padł rekord frekwencji mistrzów świata na torze. Trenowali wszyscy, którzy zdobywali tytuły od 2000 roku, czyli: Michael Schumacher, Fernando Alonso, Lewis Hamilton, Jenson Button, Sebastian Vettel i ten, który wrócił po dwóch sezonach przerwy - Kimi Räikkönen.
Fin jest - a właściwie był - najbardziej popularnym kierowcą wśród egzotycznych fanów Formuły 1. W 2009 roku na Grand Prix Chin w Szanghaju trybuny pełne były chińskich nastolatek, które wypisały sobie czarną farbą jego imię na policzkach. Pytane dlaczego, potrafiły odpowiedzieć tylko: "Kimi! Kimi!". Podobnie było w Japonii i podczas innych wyścigów azjatyckich. Na pierwszy rzut oka jest to zainteresowanie niezrozumiałe, bo Kimi to mruk.
Zapytany na konferencji czy w padoku mamrocze, miętosi słowa, jakby ich nie lubił, wywiady z nim to koszmar reportera, także telewizyjnego: dłubie w nosie, wierci palcem w uchu, wywraca oczami, ziewa znudzony światem normalnych prędkości. Poza sezonem Formuły 1 kryje się przed tłumem fanów w dziwaczny sposób, przebierając się za borsuka, Świętego Mikołaja, klauna. W takich strojach zdarzało mu się startować podczas amatorskich wyścigów - głównie skuterów śnieżnych, ale też motorówek czy rajdówek.
Gdy raz zarejestrował się pod nazwiskiem swego wyścigowego idola Jamesa Hunta (mistrz F1 z 1976 roku), przebrał się za włochatą małpę.
Natomiast do występów w barach kostiumu nie ubiera. Paparazzi znaleźli go kiedyś w Hiszpanii pijanego na trotuarze ze sflaczałym dmuchanym delfinem pod głową. W Monte Carlo ktoś nakręcił filmik, jak spadł na głowę z górnego pokładu jachtu na dolny. Inną przygodę opisuje tabloidową frazą brytyjskiego tytuł: "Pijany as F1 wykopany z klubu go-go, gdy gmerał przy swoim drążku zmiany biegów!".
- Biedne dziewczyny były tak zawstydzone, że nie wiedziały, gdzie podziać oczy - zeznawał stroskany menedżer klubu For Your Eyes Only.
Jego miłość do wódki sprowokowała również polski tabloid. W 2007 roku w Melbourne reporter miał zadanie wręczyć Kimiemu butelkę wyborowej. Ale chyba przed startem Kimi nie pije, 0,7 litra nie przyjął.
Zarabiał ogromne pieniądze. W 2007 roku przechodząc do Ferrari stał się najlepiej opłacanym kierowcą z gażą roczną 51 mln dol. Znalazł się w setce magazynu "Forbes" najlepiej wynagradzanych gwiazd show-biznesu.
I z miejsca wygrał wtedy pierwszy wyścig, startując z pole position. Zwyciężył też w ostatnim Grand Prix tamtego sezonu - w jednym z bardziej dramatycznych wydarzeń sportowego roku - i zdobył tytuł mistrza świata przewagą jednego punktu! Mimo ogromnej presji jechał z zimną krwią od początku do końca wyścigu w S o Paulo. Po tym już nikt nie miał wątpliwości, że "Iceman" - przydomek Fina w padoku - jest celny.
Od końca 2011 roku wiadomo, że Räikkönen po przygodach w rajdach i amerykańskiej serii NASCAR będzie reprezentował Lotusa. Francusko-brytyjski zespół szuka kogoś, kto potrafi szybko, pewnie i bezbłędnie jeździć. Roberta Kubicy nie potrafili bowiem zastąpić Witalij Pietrow, Nick Heidfeld ani Bruno Senna.
Czy uda się to Kimiemu? Gdy jeździł w barwach Ferrari, rzadko pojawiał się na spotkaniach z inżynierami w Maranello, a bez takiej żmudnej pracy o sukcesy w F1 bardzo trudno.
Jednak podczas ostatnich testów przedsezonowych w Barcelonie właśnie Räikkönen uzyskał najlepszy czas. - Jakby przez ostatni rok nie wysiadał z bolidu - zachwalał go szef inżynierów Lotusa Alan Permane. Lotus w ogóle dobrze wypadł w testach. Mimo to Fin będzie miał szalenie trudne zadanie, bo od dwóch lat w F1 trwa festiwal Red Bulla, zdobywcy podwójnych tytułów wśród kierowców i konstruktorów.
Testy pokazały, że ogólnie rzecz biorąc, bolidy są bliżej siebie pod względem osiągów - niektóre lepiej się sprawują na pojedynczych okrążeniach, inne na dłuższych dystansach. O szczegółach trudno pisać - zespoły realizują po prostu inne programy. Zaskakująco słabo jeździł przed sezonem Ferrari - zespół, który rok w rok inwestuje w wyścigi najwięcej (200 mln euro w 2011 roku, a najmniejszy HRT tylko 34). By przełamać złą serię, postawił na bardziej odważny projekt bolidu niż w poprzednich latach.
- Zwykle przed pierwszym startem mieliśmy jako takie pojęcie, kto jest szybki, a kto nie. Teraz nie mamy - powiedział Permane.
- Przed nami prawdopodobnie jeden z najlepszych sezonów od wielu, wielu lat - dodaje Ross Brawn, szef Mercedesa.
W wielu zapowiedziach media podkreślają, że w niezwykłej tegorocznej obsadzie jest jeden wielki brak - nie ma Roberta Kubicy. W ostatnim tygodniu pojawiły się jego zdjęcia z testów rajdową skodą fabia wrc. Trenował w okolicach Rovegno w Ligurii, czyli około 100 km od miejsca, gdzie rozbił się przed rokiem podobnym samochodem. Specyfikacja wrc sprzed 2011 roku pozwalała na użycie do zmiany biegów łopatek za kierownicą tak jak w bolidach F1. Zapewne Polak wybrał ten model auta ze względu na uraz prawej ręki.
Jazdę Kubicy rajdówką potwierdził na Twitterze włoski dziennikarz Roberto Chinchero z "La Gazzetta dello Sport". Antonio Boselli ze SkySport24, który towarzyszył Kubicy na shake-down i zrobił zdjęcia, napisał na Twitterze, że Polak miał kilka godzin na jeżdżenie. W najbliższym włoskim magazynie motoryzacyjnym "Autosprint" ukaże się reportaż z testów Kubicy. Czy to oznacza, że do jego powrotu jest blisko?