F1. GP Austrii. Robert Kubica: nie ma zbyt wielu zespołów, z którymi mógłbym podjąć współpracę

- To że siedzimy teraz w Williamsie, nie znaczy, że chcę być na starcie z Williamsem. Moim celem jest powrót do ścigania - tak po prostu, a potem zobaczymy. Realistycznie patrząc, nie ma zbyt wielu zespołów, z którymi mógłbym podjąć współpracę - mówił Robert Kubica po piątkowym treningu przed Grand Prix Austrii. Polak drugi raz w tym sezonie prowadził auto Williamsa w trakcie weekendu Formuły 1.
Robert Kubica Robert Kubica Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Wyborcza.pl

Michał Owczarek: Minęło pięć tygodni od czasu, gdy po raz ostatni jeździłeś Williamsem FW41. Co się zmieniło w aucie od tamtej pory?

- Nie ma na to prostej odpowiedzi, bo np. tor jest kompletnie inny i bardziej sprzyja naszemu autu niż ten w Barcelonie. Samochód na pewno był bardziej przewidywalny, a to zawsze dobra rzecz. Lance Stroll miał podobne odczucia. W moim przypadku skupialiśmy się na ekstremalnych rzeczach, których nigdy nie spróbowałbyś nigdy podczas wyścigu. Staraliśmy się zmusić auto do pracy w naprawdę trudnych warunkach i zebrać mnóstwo danych. Nie da się tego porównać do tego, co robiliśmy w Barcelonie.

Podczas pierwszych przejazdów sprawiałeś wrażenie, jakbyś miał więcej problemów z prowadzeniem niż podczas późniejszych wyjazdów na tor. Czy to wynikało z tego, co sprawdzaliście w aucie?

- A mi się wydawało, że lepiej mi się jeździło na początku, a później było gorzej. Zawsze potrzebuję kilku okrążeń, żebym się przyzwyczaić do toru, a poza tym nie mogę się rozbić, bo nie mamy wielu części zapasowych. Byłem całkiem zadowolony z moich pierwszych przejazdów. Od razu miałem dobre wyczucie.

Czego udało ci się dowiedzieć w półtorej godziny?

- Tu nie chodzi o to, czego ja mogę się dowiedzieć, ale o to, co wyciągną z tego inżynierowie. Wykorzystaliśmy sesję na to, by sprawdzić rzeczy, których nigdy nie spróbowaliśmy z kierowcami wyścigowymi. Nie marnowałbyś 30 okrążeń podczas piątkowego treningu, by zebrać ekstremalne dane z naprawdę ekstremalnych testów. Za pozytyw uważam to, że niemal od razu dobrze czułem się za kierownicą. Znałem nasz program, robiłem to, co do mnie należało. Mam nadzieję było to pomocne.

Jak wielki krok naprzód wykonaliście?

- Gdy wam powiem, że zrobiliśmy krok naprzód, to to napiszecie. Nie można powiedzieć, że tak się stało. Warunki i tor sprawiają, że nasze życie jest prostsze. Mamy za sobą trudny okres, ale wydaje mi się, że na tym torze będziemy bardziej konkurencyjni niż tydzień temu we Francji. I to tylko ze względu na czynniki zewnętrzne, a nie na to, czym dysponujemy. Są pewne różnice, jesteśmy w stanie zminimalizować tutaj to, na czym tracimy na innych obiektach.

Gdybyś mógł poprawić jedną rzecz w aucie, to co by to było?

- Jest jedna rzecz, która zmienia osiągi auta nawet o trzy sekundy na okrążeniu - to docisk aerodynamiczny. Gdy masz większy docisk, wiele rzeczy staje się prostszych. Życie kierowców i inżynierów jest łatwiejsze, masz więcej możliwości ustawień, opony lepiej pracują. Nie ma lekarstwa na wszystko, ale to jest rzecz, która wiele zmienia.

Wiesz nad czym pracujecie. Jak bardzo może Williams poprawić auto?

- Możemy wykonać progres, ale musimy też pamiętać o tym, że inni też nie stoją w miejscu. Jeśli staniemy się lepsi, to wiele będzie zależało od tego, co zrobią nasi rywale. To nie jest kwestia jednego tygodnia. Możemy mieć lepszy wyścig w Austrii niż mieliśmy we Francji, ale samochód jest cały czas ten sam. Jak dobrze wiecie, zespoły Formuły 1 w ciągu sezonu bardzo poprawiają swoje auta. My teraz zajmujemy się tym, żeby rozwiązać nasze problemy, a nie walczymy o jak najlepsze osiągi. Rozwiązanie tych problemów na pewno wpłynie na osiągi, ale to na pewno zabierze wiele czasu. Jesteśmy w trudnej sytuacji.

Jak ważne dla ciebie jest to, by widzieć progres? Nie chciałbyś się chyba ścigać w aucie, które jest ostatnie na starcie.

- Zadaj to samo pytanie Siergiejowi. Zgodnie z takim tokiem myślenia on w ogóle nie powinien się ścigać. Ale jeździ. Nikt nie spodziewał się, że Williams, jako zespół ze środka stawki, będzie miał aż tak wielkie trudności, a Sauber, czyli najsłabszy zespół przed rokiem, będzie bił się w środku stawki. W F1 wszystko szybko się zmienia.

To niesprawiedliwe, by Williamsowi przypinać łatkę najsłabszego zespołu. To prawda, że jesteśmy najsłabszym zespołem teraz, ale to nie znaczy, że w przyszłości też będziemy. Gdyby tak było, nikt nie chciałby się ścigać w tym zespole. Jeśli w padoku znajdziesz kierowcę, który marzy o ściganiu w F1, to przecież zgodziliby się jeździć dla Williamsa. I to nie dlatego, że jest zdesperowany, ale dlatego, że wiele może się zmienić. A ten zespół naprawdę ma potencjał i w przeszłości pokazywał, że potrafić dobrze pracować i potrafi zbudować dobre auto. To nie jest tak, że w kilka miesięcy wszyscy zapomnieli, jak się dobrze pracuje.

Robert Kubica Robert Kubica MANU FERNANDEZ/AP

Mówisz o rozwoju, ale gdy popatrzysz w padoku np. na Mercedesa, który ma już kompletnie nowe auto, to nie sprawia, że czujesz jeszcze bardziej w jak złej sytuacji jesteście?

- To niesprawiedliwe, by porównywać nas do Mercedesa. Nie powinniśmy się na nich oglądać. Nigdy nie będziemy mieli takiego progresu jak topowe zespoły. To prawda, że jak jesteś z tyłu, to łatwiej jest wykonać wielki skok. Wszystko zależy jednak od zasobów. Williams ma bardzo dobrą bazę, ale wciąż mam inny budżet i cele niż Mercedes. Musimy podchodzić do tego realistycznie. Każdy w zespole chciałby móc mieć do dyspozycji nowe części co tydzień, ale w obecnej sytuacji skupiamy się na zrozumieniu naszych problemów. Nigdy nie będziemy mieli tego, co w czołowych zespołach. Naszym punktem odniesienia jest środek stawki, a i wśród tych teamów zobaczysz takie, które też wprowadzają mnóstwo nowych części. Oczywiście, wiele zależy też od założeń. Gdy odkryliśmy, że nasze auto nie jest takie, jak oczekiwaliśmy, to nasze plany się zmieniły. Musisz być wystarczająco bystry, by skupiać się na tych obszarach, w których możesz zyskać najwięcej.

Wasz samochód nie jest tam gdzie miał być. A jak bardzo zaskakuje Cię słaba forma McLarena?

- Patrzę na mój ogródek, a nie na to, co dzieje się u innych. Mamy wystarczająco dużo własnych problemów. To pokazuje, że w F1 wiele rzeczy może się zmienić. Ale to nie byłoby sprawiedliwe wypowiadać się o innych zespołach, gdy jesteśmy gorsi od nich.

A może jesteście już skupieni na budowie przyszłorocznego auta?

- Musimy zrozumieć powody, dla których nie mamy odpowiedniego tempa, bo tylko w ten sposób będziemy w stanie budować lepsze auta. Jeśli to się nie uda, to znów w lutym okaże się, że mamy problemy. Zrozumienie tego, co jest nie tak, jest ważne. Musi być właściwa korelacja między tunelem aerodynamicznym a rzeczywistością, a potem dokładnie zrozumiemy problemy. Bez sensu byłoby po przerwie letniej próbować desperacko zmienić tegoroczny samochodów. Musisz sobie wyznaczyć termin, do którego pracujesz nad obecnym autem.

To prawda, że już teraz pracujemy nad przyszłorocznym autem. Ważne jest to, ile temu poświęcasz czasu. Czołowe zespoły mają możliwość podziału pracowników między dwa zadania, a my musimy być po prostu bardziej efektywni w swojej pracy. A to nie jest łatwe. To spore wyzwanie i szansa dla Williamsa, żeby pokazać, że są jednym z lepszych zespołów. Jeśli udałoby im się odmienić los, to wtedy czapki z głów. Dla Williamsa to szansa, żeby pokazać, że ten zespół stać na wiele. To powinien być podstawowy cel. Nie mówię o tym, że sytuacja się zmieni w miesiąc. Jeśli auto będzie dobre na początku kolejnego sezonu, to znaczy, że wykonano tu dobrą pracę.

Co jest dobrego w samochodzie?

Silnik. I malowanie mi się podoba, kolory. Zawieszenie? Sprawia wrażenie, że samochód wydaje się silny (śmiech).

Pracujesz z zespołem od miesięcy, oswoiłeś się już z autem. Czy to sprawia, że masz większe nadzieje na posadę kierowcy wyścigowego w przyszłym sezonie?

- Moja pozycja się nie zmienia od końca zeszłego roku. Teraz będzie się o tym dużo plotkowało, ale ja trzymam się od tego z daleka. W listopadzie i grudniu to o mnie mówiło się najwięcej, teraz wszyscy skupili się na największych gwiazdach, bo oni najpierw muszą znaleść zespoły i macie się czym zajmować. Mną zajmiecie się później. Moim celem jest ściganie się w przyszłym sezonie, ale to się przecież nie zmieniło od zeszłego roku. Zobaczymy.

Czy Twój zespół menedżerski jest wciąż taki sam? Nico Rosberg już chyba z Tobą nie współpracuje.

- Tak. A Alessandro (Aluni Bravi - przyp. red.) zawsze pełnił rolę prawnika i tak pozostanie. Nie uważam, żeby to był jakiś problem.

W zeszłym roku czekałeś z decyzją do listopada-grudnia. Czy teraz będziesz chciał wiedzieć, co z twoją przyszłością wcześniej?

- W tym roku sytuacja jest inna. Przed rokiem było tylko jedno dostępne dla mnie miejsce - w Williamsie, a w tym roku więcej zespołów będzie zmieniać kierowców. Albo i nie będzie. To że siedzimy teraz w Williamsie, nie znaczy, że chcę być na starcie z Williamsem. Moim celem jest powrót do ścigania - tak po prostu, a potem zobaczymy. Realistycznie patrząc, nie ma zbyt wielu zespołów, z którymi mógłbym podjąć współpracę.

Co dalej przed Tobą?

- Testy opon Pirelli na Silverstone, potem testy po Grand Prix Węgier i piątkowy trening w Abu Zabi.

Copyright © Agora SA