2735 dni rozdzieliło 14 listopada 2010 roku, gdy Robert Kubica jechał w GP Abu Zabi i 11 maja 2018 roku, gdy po raz pierwszy po długiej przerwie pojawił się za kierownicą auta F1 podczas weekendu Grand Prix. Do wczesnego lata 2017 roku można było w ogóle zwątpić, czy powrót Kubicy do świata F1 kiedykolwiek nastąpi. Wszystko zmieniły czerwcowe testy z Renault autem z 2012 roku na torze w Walencji. A potem kolejne szanse od francuskiego zespołu i od Williamsa.
Brytyjski zespół długo zastanawiał się nad tym, czy nie zaproponować Kubicy etatu kierowcy wyścigowego. Tak się nie stało. Miejsce dostał Rosjanin Siergiej Sirotkin, a Polakowi zaproponowano rolę kierowcy rezerwowego i rozwojowego. Oprócz pracy w symulatorze ma też szansę sprawdzić się za kierownicą. Oprócz jazdy podczas oficjalnych testów w całym sezonie wystąpi w trzech piątkowych treningach. Pierwszy w Barcelonie ma już za sobą.
Kubica na torze był w czwartek. Jeśli tylko mógł, uciekał od medialnych obowiązków. Część dnia spędził z inżynierami, miał jednak chwilę dla spacerujących po padoku F1 fanów, rozmawiał z członkami innych zespołów, czyli de facto ze znajomymi.
Polak oczywiście starał się jak najlepiej przygotować do jazdy. Do późnych godzin wieczornych był na torze dopasowując fotel, sprawdzając ustawienia w kokpicie. Przymierzał się do jazdy ubrany kombinezon, a dokoła auta krzątali się mechanicy, którzy składali auto.
Wydawać by się mogło, że to tylko piątkowy trening. W końcu to pierwsze przetarcie dla zespołów przed niedzielnym wyścigiem. Czas na sprawdzenie auta, przetestowanie poprawek, nad którymi pracowano przez ostatnie dni w fabrykach. Czyli robota jak zwykle. Nie tym razem.
Jazda Kubicy budziła powszechne zainteresowanie wśród członków innych zespołów, dziennikarzy i kibiców. Nie zabrakło polskich flag na trybunach i wokół toru. Jego wyjazdowi na pierwsze okrążenie towarzyszyła wielka wrzawa, każdy jego najdrobniejszy ruch śledziły dziesiątki kamer i aparatów. Wiele osób w garażu i na trybunach było autentycznie wzruszonych widząc Polaka znów na torze. Gdy jego przejazdy pojawiały się na ekranach w biurze prasowym, mało kto nie podnosił głowy zza monitora, by zobaczyć, jak sobie radzi.
Kubica pokonał 24 okrążenia, a najszybsze było pokonane w czasie 1:21.510, które dało mu 19. rezultat pierwszego piątkowego treningu. Polak był szybszy tylko od swojego kolegi z zespołu Lance'a Strolla. Ale prawdziwe efekty pracy Kubicy zna tylko zespół.
#FP1 ??
P19 ???? Robert Kubica (1:21.510)
P20 ???? Lance Stroll (1:22.756)#SpanishGP #F1Barcelona pic.twitter.com/DeVROU43TS
- WILLIAMS RACING (@WilliamsRacing) May 11, 2018
Polak niemal punktualnie o godz. 11 pojawił się na okrążeniu instalacyjnym, przy kolejnym wyjeździe pokonał dziewięć okrążeń. A potem przez kilkadziesiąt minut spędził w garażu rozmawiając z inżynierami i Siergiejem Sirotkinem.
Kubica wrócił na tor kilka minut przed godz. 12. Pokonał cztery okrążenia, w 13 zakręcie go obróciło, ale obyło się bez poważniejszych konsekwencji. Chwilę później w piątym zakręcie wypadł Lance Stroll i swoje jazdy skończył w żwirze.
Przez ostatnie 25 minut Kubica był jedynym kierowcą Williamsa, który zbierał informacje o aucie i o torze. I kręcił co raz lepsze czasy. Wystarczyło jednak tylko do 19. wyniku pierwszej piątkowej sesji.
Kubica od ponad dwóch miesięcy nie siedział w aucie Williamsa i go nie prowadził na torze, a do tego zespół wprowadził mnóstwo poprawek przed kolejną częścią sezonu. To nie są wymówki, tylko realna ocena sytuacji. Sam Kubica podkreślał przed piątkowymi jazdami: - Mi nie płacą za to, żeby był szybszy o 0,3 czy 0,5 sekundy, tylko żebym wykorzystał moją wiedzę, doświadczenia i odczucia w kokpicie.
I po trudnym pierwszym piątkowym treningu wydaje się, że materiał do analiz jest całkiem spory. Tym bardziej, że wyniki kierowców brytyjskiej stajni optymizmem wciąż nie napawają. Williams jest na szarym końcu w klasyfikacji konstruktorów i na razie po pierwszym treningu w Hiszpanii nie ma powodów sądzić, by nastąpiła nagła poprawa. Kubica do najszybszego Bottasa stracił 3,362 sekundy, a Stroll aż 4,608 sekundy.
Przez pierwszą godzinę kierowcy mieli sporo problemów z utrzymaniem się na torze. Najwięcej kłopotów sprawiał zakręt numer cztery, na którym, zbyt szeroko pojechali i wpadli w żwirowe pułapki Brendon Hartley (Toro Roso), Romain Grosjean (Haas), a Daniel Ricciardo wypadł z tak dużą prędkością, że zatrzymała go dopiero ściana. Jego Red Bull miał uszkodzone przednie skrzydło i lewe przednie koło, a na torze wprowadzono wirtualną neutralizację.
Ale były kłopoty też w innych częściach toru, a pomiędzy białymi liniami nie utrzymywali się m.in. Sebastian Vettel czy Valtteri Bottas. Z jednej strony może to dziwić, bo przecież układ toru pod Barceloną kierowcy znają jak własną kieszeń. Warto pamiętać jednak o tym, że w zimie wymieniono nawierzchnię i kierowcy na nowo uczą się punktów hamowania i zachowania auta na torze. A do tego zimowe testy F1 były prowadzone w warunkach dalekich od idealnych.
Najszybszy czas pierwszego piątkowego treningu wykręcił Valtteri Bottas z Mercedesa. Okrążenie toru Catalunya pokonał w czasie 1:18.148. W pierwszej trójce znaleźli się jeszcze Lewis Hamilton (Mercedes), który był wolniejszy o 0,849 sekundy oraz Sebastina Vettel (Ferrari) ze stratą 0,950 sekundy.
The Mercedes pair lead the way in FP1 morning in Barcelona
- Formula 1 (@F1) May 11, 2018
As Kubica beats his teammate on his Grand Prix weekend return ??#F1 ???? #SpanishGP pic.twitter.com/BsDVR0p12Q
W piątek od godz. 15 drugie trening, ale Kubicy w nim nie zobaczymy. Do kokpitu Williamsa wraca Siergiej Sirotkin, który w tym sezonie będzie odstępował auto Polakowi na piątkowe treningi (jeszcze w Austrii i Abu Zabi).
W sobotę o godz. 12 trening (potrwa godzinę), a od godz. 15 kwalifikacje. W niedzielę o godz. 15.10 zacznie się wyścig o Grand Prix Hiszpanii.
Kubica za kierownicą Williamsa FW41 pojawi się ponownie w środę podczas drugiego dnia oficjalnych testów F1. Dzień wcześniej samochodem brytyjskiego zespołu będzie jeździł Oliver Rowland, który pełni rolę tzw. młodego kierowcy.