Robert Kubica: Chciałbym się ścigać, ale teraz nie za to mi się płaci

Mój terminarz jest bardzo wypełniony i gdybym dodał do niego jeszcze wyścigi, to od połowy lutego do Le Mans miałbym mniej niż 10 dni wolnego. Chciałbym się ścigać, ale muszę upewnić się, że będę wykonywał pracę dla Williamsa jak należy i tak samo będę podchodził do ścigania. Nie chcę wplątać się zbyt dużo rzeczy i robić je byle jak - mówi dziennikarzom Robert Kubica podczas testów przed sezonem Formuły 1 na torze Catalunya.
Robert Kubica Robert Kubica FRANCISCO SECO/AP

Kubica porównuje bycie kierowcą rezerwowym w 2006 i 2018 roku

Podobne do tego, co robiłem w 2006 roku jest nazwa mojej funkcji, ale wszystko inne jest kompletnie różne. Jestem starszy, bardziej doświadczony, co jest plusem. Przepisy się zmieniły, więc mam mniej czasu w samochodzie. Z jednej strony może wydawać się, że moja praca jest ograniczona, ale z drugiej strony jestem bardziej zaangażowany od strony technicznej, w pracę nad samochodem, dorzucam też swoje pomysły. Czyli jest kompletnie inaczej, ale cieszę się z tego, w którym kierunku to zmierza i czerpię z tego satysfakcję.

Kubica o testach w zimowych warunkach

Jazda w takich warunkach zdominowana jest przez rozgrzewanie opon. Musisz mądrze odsiewać to, co się dzieje z samochodem w związku z warunkami na drodze od tego, co jest rzeczywistymi osiągami auta. Trzeba myśleć wprzód o tym, jak auto powinno zachowywać się w normalnych warunkach i czego możemy spodziewać się w przyszłości. To trudne zadanie. We wtorek wyjechałem na tor kilka razy, sprawdziłem kilka rzeczy, które mogą się wydarzyć, gdy warunki będą normalne. To było w porządku, zebraliśmy dane, które pokazały nam ciekawe rzeczy. Jeszcze sporo roboty przed nami. We wtorek skończyłem pracę o północy, analizując dane i myśląc o kolejnych rzeczach.

Robert Kubica Robert Kubica FRANCISCO SECO/AP

"W mojej pracy nie ma marginesu błędu"

Nie porównuję się do kierowców wyścigowych. Nie ma dla mnie znaczenie odczucie. To nie jest moja praca. Czasy w mojej sytuacji nie mają znaczenia. Jestem tu, by pomagać i sprawdzać nowe rzeczy. Jazda w trudnych warunkach stawia mnie w trudnej pozycji. Nie będę się ścigał, mój czas za kierownicą jest ograniczony, więc muszę szybko złapać pewność siebie, a warunki były trudne. Nie mam czasu, by odpuszczać, ale jednocześnie każdy kilometr jest ważny. W moim przypadku nie ma marginesu na błąd. Wiem, jak bardzo jesteśmy ograniczeni częściami zamiennymi w związku z rozwojem samochodu i potrzebne są kompromisy. Z wtorkowych jazd możemy być zadowoleni i przepracowaliśmy kilka rzeczy. Wykorzystaliśmy te warunki do maksimum.

"Moją robotą nie jest wykręcanie najlepszych czasów okrążeń"

Chciałbym się ścigać, ale teraz nie za to mi się płaci. Mam inną robotę i na tym się skupiam. Nie ma sensu walczyć o to, by być 0,3-0,4 sekundy szybszym na okrążeniu, co byłoby łatwe do zrobienia, a potem wylecieć w żwir i uszkodzić auto tak, że sprawiłoby to kłopoty zespołowi. To kompromis pomiędzy myśleniem o sobie oraz o zespole. Teraz się nie ścigam, więc myślę o kierowcach wyścigowych i o zespole. Podoba mi się moje podejście. Zespół widzi to, że podchodzę do swojej pracy tak, jakbym sam miał się ścigać. Jestem w pełni zaangażowany, podrzucam swoje pomysły, staram się pomóc, tak jakbym ja miał stanąć na starcie. A gdy jest ryzyko, że coś może pójść nie tak, muszę odpowiedzialnie podejść do swoich obowiązków. Moją robotą nie jest wykręcanie najlepszych czasów okrążeń, a dawanie dobrych informacji zwrotnych zespołowi. To ja muszę ocenić, jak mam prowadzić auto, by zrealizować plan. To nie jest łatwe i to nowa sytuacja.

"Czasem musisz poświęcić jedne testy, by być bardziej efektywnym podczas innych"

Nikt nie testował w symulatorze w zbliżonych warunkach do tych, które mamy tutaj. Zawsze pracujesz nad całym sezonem, a nie ustawić auto na takie warunki jak tu. Samochód musi się dobrze prowadzić i dawać kierowcy pewność siebie, by testy były wartościowe. Gdy auto da się prowadzić, musisz zająć się bardziej ogólnymi ewaluacjami technicznymi, a nie osiągami auta. Teraz to nie ma sensu, bo wyścig będzie w temperaturze o 20 stopni wyższej i wszystko będzie inne. W pierwszych dniach testowych chodzi o to, by zebrać dane, reagować na balans auta i warunki na torze. Chodzi o to, by dać kierowcom komfortową sytuację, by być bardziej efektywnym w swojej pracy.

We wtorek musiałem bardzo troszczyć się o to, by na wyjazdowym okrążeniu nie ochłodzić opon, bo wtedy nie utrzymałbym się na torze. Nie wiem, czy ktoś to widział, ale na pierwszych okrążeniach ze zużytymi oponami prowadziłem jak klaun, jak ktoś kto nigdy nie prowadził żadnego samochodu. To pokazuje, jak ekstremalne warunki tu panują. To dobry przykład, jak mogę pomóc kierowcą wyścigowym i być filtrem dla nich i inżynierów. Czasem musisz poświęcić jedne testy, by być bardziej efektywnym podczas innych. Najlepszy inżynier świata stojąc w garażu nie jest w stanie odczuć tego, jak trudno jest kierowcy. Mam nadzieję, że temperatura się podniesie i wyniki testów będą bardziej reprezentatywne i w ostatnich dniach zajmiemy się bardziej osiągami samochodu i dawaniem pewności siebie kierowcom przed Australią.

"Piątkowe treningi? Będę sprawdzał, jak rozwija się auto"

Nie rozmawiałem z zespołem jeszcze o piątkowych treningach. Ale ich zamysł jest taki, by dać mi okazję do prowadzenia auta, bym zobaczył, jak idzie nasz rozwój i jak samochód się poprawia, jak wpływamy na balans auta. Będę miał też oczywiście inne testy w trakcie sezonu. Zapomnijcie o patrzeniu na czasy okrążeń, bo będę wskakiwał do auta raz na trzy miesiące, za każdym razem będzie to nowe doświadczenie, bo przecież auto będzie się cały czas rozwijać. Będę miał wszystkie informacje, ale to trzeba poczuć, by móc to ocenić. To trudna sytuacja. Mam więcej to stracenia niż zyskania, ale moja robota jest inna. Wiem, że wszyscy patrzą na czasy okrążeń. Wiem, że były komentarze, że miałem szczęście tracąc tylko sekundę w Abu Zabi, co jest dziwne. Ale to nie ma znaczenia.

Robert Kubica Robert Kubica FRANCISCO SECO/AP

"Nie spędzam czasu jak kierowca wyścigowy"

Pozytywne dla mnie jest to, że wskakuję do nowego auta i po 20 okrążeniach jestem w stanie je prowadzić we właściwy sposób bez wielkich przygotowań. Nie spędzam tu czasu, jak kierowca wyścigowy. Nie jadę do hotelu, odpoczywam i jestem w gotowości. Muszę wszystko wyważyć, żeby nie wsiadać do samochodu zmęczonym. Muszę być skoncentrowany. We wtorek opuściłem tor o północy, dziś byłem tu o 7.20. Jest inaczej, ale jestem pierwszym, który patrzy, czy możemy coś poprawić i czegoś się dowiedzieć.

Halo? Spodziewam się niezłych ewolucji przy wysiadaniu po wyścigach

Gdy jesteś już w samochodzie, to nie jest problem. Ale gdy musisz z niego wysiąść, robią się kłopoty. Prawdopodobnie, gdybym był w Australii poszedłbym popatrzeć i pośmiać się z tego, jak kierowcy będą wysiadać po przejechaniu całego wyścigu. Chociaż w Australii nie będzie to aż tak trudne, ale w innych wyścigach jak Singapur, które są bardzo wymagające fizycznie, potrzeba będzie niezłych ewolucji, by wydostać się z auta. Ale to nie jest problem z halo, ale też z innymi systemami, które są zamontowane. Wyjść z kokpitu nie jest łatwo. Teraz używamy schodka do wchodzenia. Przy wychodzeniu pewnie wszyscy będą wyskakiwać, część pewnie będzie stawać też na pałąku. Zobaczycie kierowców skaczących.

Robert Kubica oficjalnie zaprezentowany jako kierowca testowy Williamsa Robert Kubica oficjalnie zaprezentowany jako kierowca testowy Williamsa Twitter

WEC? Muszę wybrać to, co będzie dla mnie najlepsze

Nie miałem czasu pomyśleć o WEC. Jestem tu zajęty, mam sporo roboty. Mój terminarz jest bardzo wypełniony i gdybym dodał do niego jeszcze wyścigi, to od połowy lutego do Le Mans miałbym mniej niż 10 dni wolnego. Chciałbym się ścigać, ale muszę upewnić się, że będę wykonywał pracę dla Williamsa jak należy i tak samo będę podchodził do ścigania. Nie chcę wplątać się zbyt dużo rzeczy i robić je byle jak. Trzeba postępować mądrze i w taki sposób, by wybierać to, co dla mnie najlepsze.

Więcej o:
Copyright © Agora SA