Robert Kubica poślizgnął się i złamał kostkę

Robert Kubica poślizgnął się na drodze nieopodal swojego domu w Pietrasanta we Włoszech. Badania wykazały, że złamał kostkę w prawej nodze. Założono mu gips. Wcześniej media donosiły o złamaniu kości piszczelowej dokładnie w tym samym miejscu, w którym uszkodził ją 11 miesięcy temu podczas wypadku w Ronde di Andora.

'Wielki pech Kubicy, ale Robert wróci! Nie z takich opresji wychodzili wielcy sportowcy'

 

O zdarzeniu najpierw doniosły włoskie media. Po kilku minutach wrzało już w całym internecie.

Pierwsze doniesienia mówiły o złamaniu piszczela. Do wypadku miało dojść na oblodzonej drodze, ale ponieważ w tamtym rejonie od kilkunastu dni panują dość wysokie temperatury dodatnie, okazało się to mało prawdopodobne. Kubica musiał więc poślizgnąć się na śliskiej, lecz nieoblodzonej drodze.

Były kierowca Renault został szybko przewieziony do szpitala Versilla.

Prześwietlenie wykazało, że prawa noga 27-letniego Polaka jest złamana. Na szczęście nie doszło do złamania kości piszczelowej dokładnie w tym samym miejscu, w którym pękła ona 11 miesięcy temu podczas wypadku.

Kubica zażądał następnie przewiezienia do szpitala w Pietra Ligure. Tamtejsi lekarze prowadzili jego rehabilitację po ubiegłorocznym wypadku. Teraz przeprowadzą kolejną operację byłego kierowcy Renault.

"Brzmi jak absurdalny dowcip, ale to prawda" - skomentowała włoska "La Repubblica".

Pierwszy Polak w F1 nie brał udziału w wyścigach od zeszłego lutego, kiedy uczestniczył w wypadku podczas Rajdu Andory. Był wtedy o włos od śmierci, gdy prowadzony przez niego samochód wbił się w barierkę. Kubica spędził w szpitalu dwa miesiące i przeszedł wiele operacji. Odniósł poważne obrażenia ręki i nogi.

Jego kontrakt z Renault właśnie upłynął. Wiele plotek łączyło go przed sezonem z legendarnym zespołem Ferrari. Podstawowym kierowcą włoskiej ekipy miał jednak zostać dopiero w 2013 r. Pod koniec roku ostatecznie okazało się, że stan zdrowia nie pozwoli mu wrócić do ścigania na początku tegorocznego sezonu.

Menedżer Polaka Daniele Morelli nie odbiera na razie telefonu.

Wciąż nie są to więc na sto procent potwierdzone doniesienia.

Rajd Ronde di Andora. Wypadek Kubicy

Wypadek i walka o powrót do sportu

6.2.2011 r. jadący Skodą Fabią S2000 w rajdzie Ronde di Andora kierowca Formuły 1 Robert Kubica, miał poważny wypadek.

Samochód uderzył w barierę i został poważnie uszkodzony. Aby wydobyć Kubicę z rozbitego auta, trzeba było rozciąć karoserię. Cała operacja trwała aż 90 minut. Pilot pojazdu Jakub Gerber nie odniósł obrażeń. Kubica został przewieziony śmigłowcem do szpitala. Przyczyną wypadku Roberta Kubicy był mokry asfalt oraz jego wybrzuszenie z powodu wystającego korzenia drzewa

Polak został przewieziony do szpitala, gdzie był operowany. Kubica doznał licznych złamań nogi i ręki.

Kierowcy groziła utrata sprawności prawej dłoni, ale udało się ją uratować. Poza tym doznał kilku złamań nogi.

Operował do Mario Igor Rossello, jeden z największych specjalistów od chirurgii ręki w Europie W marcu informowano, że rehabilitacja Kubicy przebiega doskonale. Nikt nie był jednak w stanie stwierdzić, jak długo potrwa. Mimo że leczenie się przeciągało, doniesienia przez cały rok były optymistyczne. Polak nie poddawał się i z całych sił walczył o jak najszybsze i pełne wyzdrowienie.

W grudniu ubiegłego roku Kubica rozstał się ze swoim lekarzem, Riccardem Ceccarellim, który opiekował się nim od ośmiu lat. Włoskie media informowały, że lekarz dostał propozycję objęcia opieki nad kierowcami BMW i uznał, że łączenie dwóch stanowisk byłoby złym pomysłem.

Jeśli Kubica w F1, to tylko w Ferrari?

Lotus Renault bardzo długo czekał na powrót Kubicy. Wspierał lidera swojego zespołu. Od pewnego czasu coraz głośniej sugerowano jednak, że po przejściu rekonwalescencji Polak może wrócić do Ferrari, z którym łączono go już od dawna. To wywołało drastyczne ochłodzenia na linii Lotus - Kubica. 

Ferrari chyba powoli przestawało się kryć ze swoim zainteresowaniem Polakiem, którego kontrakt z Renault miał upłynąć z końcem 2011 r. Włosi nie tylko zgłaszali chęć udostępnienia Polakowi bolidu do testów, ale też mieli przelać na jego konto milion euro. 

Z końcem roku sprawa nabrała kolejnego niespodziewanego zwrotu. Szef Ferrari nie tylko zaprzeczył, jakoby szykowano dla Polaka jakieś testy, ale dodał, że nigdy nie było też tematu Kubicy w Ferrari. 

Hołowczyc i nie tylko czyli Polacy na Dakarze [ZDJĘCIA]

 

A Kubica miał trafić do Ferrari... ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.