Kubica trenował jak nigdy

Nawet jeśli z treningów trudno wysnuć wnioski przed sobotnimi kwalifikacjami i niedzielnym Grand Prix Japonii, to zaskakujące trzecie miejsce Roberta Kubicy za dwoma fantastycznymi Red Bullami imponuje. W sumie w Renault mocno powiałoby optymizmem, gdyby nie kilka spraw, które chłodzą głowę

Tak udanych treningów Polak w tym sezonie jeszcze nie miał, choć o mały włos nie wyrżnął samochodem w mur. Stracił kontrolę zaraz po wyjeździe z wężowatego zygzaka, wyjątkowo zdradliwego, po którym kierowca pędzi ok. 200 km/godz., łamiąc tor jazdy w pięciu łukach.

Dotąd Polakowi zdarzył się najlepszy czas okrążenia przed GP Australii i kilka trzecich wyników, ale ani razu aż tak szybkie przejazdy w obydwu sesjach. Porównując: najlepszy był piątek w Spa-Francorchamps przed Grand Prix Belgii, gdy w samochodzie zamontowano po raz pierwszy kanał F. A potem było podium wywalczone w wyścigu.

W sumie w Renault mocno powiałoby optymizmem, gdyby nie kilka spraw, które chłodzą głowę. Wśród nich na pierwszym miejscu jest podejrzanie wolna jazda walczącego o tytuł Fernando Alonso w Ferrari (13. i 4. miejsce nas treningach) i jego kolegi Felipe Massy (11. i 5.). Oraz wypadek kolejnego kandydata do tytułu Lewisa Hamiltona z McLarena, który badał możliwości bolidu na najbardziej krętym sektorze toru - przed zderzeniem z ochronnym stosem opon wykręcił rekord pierwszego odcinka. Hamilton stracił masę cennego czasu i chyba właśnie zapewnia sobie przydomek "Człowiek-Kraksa", ewentualnie "Pękalski", znaczy kruszący się pod wpływem presji wyniku. Rozbił się bowiem kolejno we Włoszech, w Singapurze i teraz w Japonii.

Obie stajnie - Ferrari i McLaren - próbowały na treningach znaczących ulepszeń, które być może sprawdzą się dopiero w kwalifikacjach i w wyścigu. W Renault Kubicy takich ulepszeń inżynierowie nie planują już do końca sezonu - w tym problem.

W sumie nie wiadomo więc, co zdarzy się w sobotniej walce o pole position.

Znaczy na pewno zdarzy się deszcz - według prognoz ulewa będzie na 100 procent. Czy kolejność bolidów na mokrym torze będzie taka sama, jaka byłaby na suchym? Sebastian Vettel z Red Bulla twierdzi, że nie widzi powodów, dla których jego samochód miałby być gorszy w deszczu. Akurat stajnia Red Bull - tak jak Kubica - zaliczyła najlepsze piątkowe treningi w sezonie. Rano i po południu najszybszy był Vettel przed liderem klasyfikacji kierowców Markiem Webberem, co w 2010 roku jeszcze się nie zdarzyło. Jeśli wciąż szukać porównań jak u Kubicy - dotąd najbardziej udany dla Red Bulla piątek miał miejsce na Węgrzech. W wyścigu na Hungaroringu na podium byli obaj kierowcy.

Przy pewnym deszczu w sobotę, prawdopodobnym w niedzielę oraz na ulubionym dla większości kierowców i wymagającym torze Suzuka wpływ "czynnika ludzkiego" rośnie. Mówi o tym siedmiokrotny mistrz świata Michael Schumacher. Gdyby Schumi był w formie ze swoich najlepszych lat, nie bałby się ani deszczu, ani wymagań toru. Zawsze był najmocniejszym punktem w dawnym Ferrari.

O czynnik ludzki w bolidzie Renault chyba nie trzeba się martwić. Kubica w Japonii raz pokazał, co umie w deszczu, choć nie na torze Suzuka - kultowy filmik na Youtube.com z jego ścigania się z o wiele szybszym ferrari Felipe Massy na ostatnim okrążeniu Grand Prix w 2007 roku obejrzało już ponad pół miliona internautów.

Powinniśmy spisywać się tu dużo lepiej - mówi Robert Kubica ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA