Ferrari, wróć! Ale bez Renaulta i Toyoty

Nie będzie dylematu czy Robert Kubica czy Fernando Alonso znajdzie się w Ferrari za wypalonego Kimi Raikkonena. Ferrari nie będzie w Formule 1. Przynajmniej tak to wygląda dziś, kiedy sąd w Paryżu odrzucił wniosek Włochów o zakaz wprowadzenia limitu budżetowego - pisze na blogu Radosław Leniarski

"Strony się okopały na obronnych liniach Mosleya i Montezemolo, jak na liniach Zygfryda (nie piję tu do tatusia Oswalda) i Maginota. Ale jak znam Anglików, (mam nadzieję, że) znajdą jakiś kruczek prawny, uchylą jakieś drzwi na tyle, aby Ferrari mogło się wcisnąć bez zbytniej utraty honoru. Co do innych producentów - a po co oni jako zespoły? Niech sprzedają silniki - w tym są świetni. Czy to nie sztuczne, że koncern Toyota, której największym sukcesem jest Corolla 1,4, jest potentatem w F1 i drenuje innych kosztami? - uważa Leniarski.

Czytaj więcej na blogu Radosaława Leniarskiego - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.