F1. GP Hiszpanii: Red Bull i cała reszta

Nie ma się co łudzić. Przewaga bolidów Red Bulla na torze Catalunya jest tak duża, że w odniesieniu kolejnego zwycięstwa mistrzom świata może przeszkodzić jedynie pechowa usterka, błąd kierowcy lub duża pomyłka taktyczna zespołu. Wyścig o GP Hiszpanii w niedzielę o 14. Relacja na żywo w Sport.pl.

Redaktor też człowiek. Zobacz co nas wkurza na Facebook.com/Sportpl ?

Mark Webber i Sebastian Vettel nie musieli się szczególnie wysilać. Już w połowie ostatniego etapu kwalifikacji byli na czele tabeli czasów i nawet nie pojawili się po raz drugi na torze. O ogromnej przewadze ich maszyn świadczy fakt, że tylko oni byli w stanie przejechać ostatni, bardzo szybki łuk prowadzący na główną prostą, z podniesionym płatem tylnego skrzydła, czyli ze zmniejszonym dociskiem aerodynamicznym.

- My nie mamy takiej opcji. Jest wystarczająco ciężko z opuszczonym skrzydłem, ale w pewnym sensie dobrze się stało, bo to tylko pokazuje, jak dużą jeszcze przewagę ma nad nami Red Bull - mówił trzeci w kwalifikacji Lewis Hamilton, który będzie miał największą szansę, aby pokrzyżować plany faworytom. Dla niego najważniejsza walka rozegra się na starcie. Jeśli kierowca McLarena nie ominie Vettela i nie zaatakuje Webbera, wówczas jeden lub oba "czerwone byki" po prostu odjadą konkurentom.

Vettel, który wygrał poranny trening pomimo problemów technicznych, przestrzegał, że jeszcze za wcześnie, aby cieszyć się z kolejnego sukcesu. - Pamiętajmy, że w Turcji nasza sobotnia przewaga też była bardzo duża, ale potem w wyścigu nie było już tak łatwo - powiedział Niemiec, być może tłumacząc się na zapas. Jest bowiem w trudniejszej sytuacji niż kolega z teamu. Ruszając z drugiego pola będzie bardziej narażony na ataki Hamiltona i Fernando Alonso, którzy startują zaraz za jego plecami. A w przypadku Sebastiana zazwyczaj sprawdza się reguła, że jeśli nie rusza z pole position lub nie obejmie prowadzenia na pierwszym okrążeniu, to do mety nie dojeżdża na pierwszym miejscu.

Jeśli wierzyć statystyce, zwycięstwo niemal w kieszeni ma już Mark Webber. Zdobywcy pole position wygrywali dziesięć poprzednich Grand Prix Hiszpanii z rzędu, ale w tym roku Formuła 1 tak bardzo się zmieniła, że dobry wynik w czasówce nie daje już takich gwarancji. Po pierwsze wyprzedzanie, jak dotąd na torze Catalunya niemal niemożliwe, tym razem będzie łatwiejsze dzięki systemowi DRS.

Przede wszystkim jednak wielkim znakiem zapytania będzie strategia postojów i zużycie opon. To ogumienie ponownie zadecyduje o końcowej kolejności na mecie. Kierowcy będą mieli spory problem, ponieważ przepisy nakazują użycia w wyścigu obu rodzajów ogumienia. Gdyby mieli wybór, to nikt nie założyłby poprawionej, twardszej mieszanki. Miała być lepsza, a jest jeszcze gorsza od poprzedniej. Problem mogą sprawiać także szybsze, miękkie gumy, które w Hiszpanii zużywają się szybko.

Nadzieję w ogumieniu pokłada Nick Heidfeld, który w kwalifikacji nie wyjechał nawet na tor, ponieważ mechanicy nie zdążyli naprawić bolidu po porannym pożarze. - Miewałem już wcześniej takie sytuacje, szczególnie w pierwszym sezonie startów, kiedy co drugi wyścig psuł się silnik Peugeota, ale nigdy nie widziałem aż takich zniszczeń od ognia - przyznał Niemiec. - Mamy sześć nowych kompletów opon, ale trzech z nich nie chcemy używać. Niestety trzeba choć raz założyć twarde gumy. Sądzę jednak, że w porównaniu z poprzednimi latami, ostatnie pole startowe nie eliminuje mnie z walki o dobre pozycje. Wciąż będę się liczył, muszę tylko przedzierać się do przodu. Mamy dobre maksymalne prędkości, a z systemem DRS wyprzedzanie będzie łatwiejsze. Moim celem są punkty - mówił Heidfeld.

Team Lotus Renault mógłby być czarnym koniem weekendu, ponieważ jego bolidy są w Barcelonie szybsze, niż wskazują na to wyniki. - Gdyby Witalij zdołał przejechać poprawne okrążenie pomiarowe, to mógłby załapać się na trzecie pole startowe - zapewniał Eric Boullier. Z pewnością trochę pomocny może być nagły spadek formy Ferrari. FIA postanowiła zabronić Włochom innowacyjnego tylnego skrzydła, które wykorzystywało lukę w przepisach, więc mechanicy musieli zamocować starszy egzemplarz. Mimo to Fernando Alosno wywalczył czwarte pole, a do trzeciego zabrakło mu ledwie 0.003 sekundy. Słowem zaraz za plecami kierowców Red Bulla będzie dużo szybkich kierowców, czyhających na każdy błąd faworytów. Jeśli jednak nie dojdzie do awarii, a zespół nie popełni żadnej fatalnej pomyłki, to w niedzielę nikt nie powinien odebrać kolejnego zwycięstwa mistrzom świata.

Po raz pierwszy w sezonie Vettel bez pole position  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.