Robert Kubica przez cały weekend był w ścisłej czołówce. Na treningach jeździł albo bardzo szybko - piąty i szósty czas - albo najszybciej - wygrał ostatnią sesję. W kwalifikacjach zagrażał najlepszym, wydawało się, że będzie walczył o czołowe lokaty. W końcówce miał jednak problemy z oponami, zaliczył wycieczkę poza tor i skończył z lekko rozczarowującą - zważywszy na rozbudzone apetyty - wciąż jednak świetną, siódmą lokatą.
Pietrow pojechał solidnie, wreszcie uniknął szkolnych błędów, zajął 10 miejsce i... niesamowicie ucieszył Renault, które wciąż szuka argumentów, by usprawiedliwić przedłużenie kontraktu (bo już chyba nikt nie wątpi, że tak się stanie) ze słabo jeżdżącym, za to przynoszącym ogromne pieniądze od sponsorów, Rosjaninem.
- Zaledwie siódme i dziesiąte miejsce to raczej frustrujący wynik po uzyskaniu pierwszego i szóstego rezultatu w porannym treningu, który rozgrywany był w podobnych warunkach - rozpoczyna Eric Boullier, szef Renault. I przechodzi do chwalenia Pietrowa.
- Skupmy się na pozytywach. Po pierwsze cieszy dobra postawa Witalija, bo piątkowy wypadek (podczas pierwszego treningu - red.) nie był przez niego zawiniony i dobrze go widzieć w trzeciej części kwalifikacji po raz pierwszy od Węgier. Odzyskał wiarę w siebie w trudnych warunkach. Z obydwoma samochodami w pierwszej dziesiątce mamy nadzieję na zdobycie wielu punktów - mówi Francuz.
Alan Permane, główny inżynier wyścigowy Renault, także dostrzega głównie dobrą postawę Rosjanina. Wynik Kubicy uważa za... rozczarowanie.
- Gratulacje dla Witalija za przejechanie solidnej sesji. Cieszymy się z wprowadzenia obu samochodów do trzeciej części czasówki. Szczerze mówiąc, liczyliśmy na coś więcej, ale siódme pole to wciąż dobre miejsce startowe dla Roberta. Wiemy, że mamy mocne auto na wyścig i mam nadzieję, że w niedzielę obaj kierowcy zdobędą punkty - mówi Permane.
Zmieniałem opony, straciłem kontrolę - Kubica