F1. Ostatnia prosta Schumachera?

Coraz głośniej mówi się o wycofaniu się z Formuły 1 Michaela Schumachera. Najbardziej utytułowany kierowca miałby pozostać pracownikiem ekipy Mercedesa, ale w bolidzie zastąpiłby go Adrian Sutil

W weekend Schumacher po raz pierwszy w karierze weźmie udział w Grand Prix Singapuru, 15. wyścigu sezonu. - Czekam na nie z niecierpliwością. To dla mnie zupełnie nowy tor, wyścig odbędzie się na ulicach miasta, a ja po raz pierwszy będę ścigał się w nocy - mówi siedmiokrotny mistrz świata.

Będzie to prawdopodobnie ostatni nocny wyścig Schumachera - w padoku coraz częściej mówi się, że Niemiec po tym sezonie na dobre zakończy karierę, bo jego powrót po trzech latach przerwy w wieku 41 lat okazał się niewypałem. W klasyfikacji kierowców były siedmiokrotny mistrz świata zajmuje dziewiąte miejsce - w 14 z 19 wyścigów zdobył zaledwie 46 punktów.

Nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie to, że Schumacherowi bolid pozwalał na więcej. Niemiec nie potrafi wykrzesać z bolidu maksimum, co widać po wynikach jego kolegi z zespołu Nico Rosberga, który zdobył 112 punktów. Większa różnica między kierowcami tej samej ekipy jest tylko w Renault, gdzie Robert Kubica deklasuje Witalija Pietrowa 108:19.

Schumacher kończy dopiero pierwszy rok trzyletniego kontraktu z Mercedesem, ale - jak mówi ekspert BBC Eddie Jordan - wiele wskazuje na to, że "Schumi" rozważa szybsze porzucenie kierownicy. - W siedzibie Mercedesa podczas Grand Prix można się natknąć na zbyt wielu menedżerów kierowców z innych zespołów - zauważa Jordan.

- Słyszałem, że niepewna jest przyszłość Rossa Brawna jako szefa zespołu, co byłoby dużym problemem dla ekipy. Mówi się też, że zaangażowanie koncernu w przyszłym sezonie będzie mniejsze ze względu na rozczarowanie wynikami, i Michael prawdopodobnie doszedł do wniosku, że nie będzie miał na tyle szybkiego samochodu, aby walczyć o tytuł - zastanawia się Jordan.

Dlaczego powrót Schumachera się nie udał? Po pierwsze, w ciągu trzech lat, od kiedy Niemiec opuścił Formułę 1, znacznie zmieniły się zasady, do których nawet takiemu wirtuozowi kierownicy jak "Czerwony Baron" przyzwyczaić się było trudno. Po drugie, Schumacher ma problem z dostosowaniem stylu jazdy do opon Bridgestone, które - co przyznaje szef japońskiej firmy Hirohide Hamashima - nie pozwalają nad taką kontrolę nad przodem samochodu, jaką lubi Niemiec.

Schumacher jest najstarszy w stawce, a przykład zwolnionego ostatnio z Saubera 39-letniego Pedro de la Rosy pokazuje, że dinozaurom trudno wrócić na tor. Poziom trzyma 38-letni Rubens Barrichello z Williamsa, ale on ściga się w F1 nieprzerwanie od 1993 roku.

Media spekulują, że Schumacher po wycofaniu się z wyścigów miałby pracować w Mercedesie jako np. osoba odpowiedzialna za kontakty z mediami lub jako menedżer sportowy. Najpoważniejszym kandydatem do zastąpienia Niemca za kierownicą jest ponoć jego rodak Adrian Sutil z Force India, który z dorobkiem 45 punktów jest w tegorocznej klasyfikacji tuż za "Schumim".

Schumacher w sprawie przyszłości się nie wypowiada. Jego rzeczniczka Sabine Kehm zapewnia, że 41-letni kierowca nie zakończy kariery po tym sezonie. - Michael przygotowuje się do przyszłego sezonu. Znaliśmy plany Mercedesa dotyczące konstrukcji samochodu i świadomie podpisaliśmy trzyletni kontrakt. Jesteśmy w środku budowy mistrzowskiej ekipy, o żadnej frustracji nie ma mowy - dodaje.

Rok temu Kehm długo zapewniała jednak, że Schumacher do Formuły 1 nie wróci.

Liczba GP - 7

tylu Niemców (Timo Glock, Nick Heidfeld, Nico Hulkenberg, Nico Rosberg, Michael Schumacher, Adrian Sutil, Sebastian Vettel) będzie się ścigać w Singapurze. To narodowy rekord ostatnich lat, ale nie wszech czasów - w pionierskich latach serii zdarzało się, że w GP brało udział np. kilkunastu Brytyjczyków

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.