F1. McLaren żałuje, że ma wakacje

Negatywnymi bohaterami Grand Prix Węgier byli Michael Schumacher, Sebastian Vettel i mechanik Renault, który spowodował kolizję Roberta Kubicy z Adrianem Sutilem. Ale największym przegranym wyścigu jest niedawny lider mistrzostw świata McLaren.

Schumacherowi oberwało się za niebezpieczny manewr, którym w końcówce wyścigu niemal wepchnął na ścianę wyprzedzającego go Rubensa Barrichello. Stewardzi ukarali Niemca cofnięciem o 10 miejsc na starcie kolejnego wyścigu w Belgii.

Vettel krytykował sam siebie - kierowca Red Bulla po raz siódmy w sezonie startował z pole position, ale po raz szósty nie zdołał dowieźć pierwszego miejsca do mety. Na Węgrzech nie wygrał przez własny błąd.

Gavin Hudson - szef mechaników Renault - zbyt szybko wypuścił Kubicę sprzed garażu po zmianie opon, ale Renault nie wpadło w rozpacz - zespół miał na Węgrzech swoje sukcesy, bo piąte - najlepsze miejsce w karierze - zajął Witalij Pietrow.

Nic pozytywnego nie może jednak powiedzieć o swoim występie McLaren. Lewis Hamilton nie ukończył wyścigu z powodu awarii skrzyni biegów, Jenson Button zajął ledwie ósme miejsce po starcie z 14. pozycji. - Wciąż jesteśmy w grze o mistrzostwa świata - zaznacza szef McLarena Martin Whitmarsh, ale regres jego ekipy jest widoczny.

W pierwszych trzech wyścigach na przełomie maja i czerwca Hamilton i Button zdobyli 98 proc. maksymalnej puli punktów. Hamilton - mistrz świata z 2008 roku - pewnie prowadził w klasyfikacji generalnej, Button - czempion z poprzedniego sezonu - deptał mu po piętach. McLaren zajmował pierwsze miejsce w klasyfikacji konstruktorów.

Mało kto jednak o tym pamięta, bo w ostatnich dwóch Grand Prix mclarenom wyraźnie odjechały red bulle i ferrari. Te ekipy mają w swoich bolidach pakiet wszystkich tegorocznych "przyspieszaczy" - kanał F, dmuchany dyfuzor i obniżające się w tajemniczy sposób przednie skrzydło. W mclarenach dmuchany dyfuzor działa źle, a obniżającego się skrzydła nie ma. Kanał F, który wymyślił McLaren, to za mało.

Dlatego Whitmarsh załamuje ręce nad faktem, że w nocy z niedzieli na poniedziałek w życie wszedł zakaz pracy nad wyścigówkami Formuły 1. Wszystkie zespoły podpisały porozumienie, które ma dać urlopy mechanikom, inżynierom i projektantom, którzy nad samochodami pracują w fabrykach praktycznie przez cały rok.

- Wolałbym nie zamykać fabryk i zrobić wszystko, by pojąć istotę obniżającego się przedniego skrzydła. Po dwóch tygodniach wrócimy jednak naładowani energią, ambitni i gotowi do walki - zapowiada Whitmarsh.

Kłopoty McLarena: powinni pracować nad bolidem, a tu wakacje Grand Prix Belgii odbędzie się 27-29 sierpnia. Międzynarodowa Federacja Samochodowa zapowiada, że przed tym wyścigiem jeszcze raz - dokładniej - przyjrzy się najnowszym wynalazkom Red Bulla i Ferrari. Może to jedyna droga ratunku dla McLarena.

Wspaniały Pietrow, pechowy Kubica - szef Renault po GP Węgier ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.