Brawn znany jest ze stosowania takiej taktyki. W czasach gdy był szefem zespołu Hondy postanowił w trakcie beznadziejnego sezonu rozpocząć prace nad nowym bolidom na następny rok.
W międzyczasie Japończycy postanowili się wycofać ze ścigania, ale praca Brawna nie poszła na marne. Maszyny startujące pod nazwą Brawn GP wygrały w sezonie 2009 wszystko, co było w F1 do wygrania.
Teraz podobną taktykę szef zespołu chce zastosować w Mercedesie. Niemiecka marka zajmuje wprawdzie wysokie czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów, ale szefostwo chce wygrywać wyścigi i walczyć jak równy z równym z Red Bullem i Ferrari.
Brawn dał swoim kierowcom czas do czerwca na wygranie wyścigu. Jeśli nie osiągną najwyższego stopnia podium, to prace nad rozwojem tegorocznej maszyny zostaną zamrożone, a wszystkie siły przesunięte zostaną na budowę przyszłorocznych maszyn. Wtedy należy się spodziewać coraz gorszych wyników Niemców w tym roku.
Nico Rosberg po trzech wyścigach zajmuje w klasyfikacji kierowców piąte miejsce z dorobkiem 35 punktów. Kiepsko spisuje się siedmiokrotny mistrz świata Michael Schumacher, który powrócił po kilkuletniej przerwie i jest dopiero 10 z dziewięcioma oczkami na koncie.
Jak radziły sobie Mercedesy podczas GP Malezji? ?