Gdy trzy miesiące temu 35-letni Massa ogłosił, że odchodzi z F1, o rok starszy Button nazwał jego decyzję "odważną":
- Ścigałem się z Felipem od kiedy zaczął jeździć w F1, od 15 lat startujemy razem - powiedział Brytyjczyk. - Gdy ktoś, kto tyle osiągnął, z kim tyle przeszedłeś, przechodzi na emeryturę, zawsze czujesz się dziwnie. Pewnie miał swoje powody - podsumował kierowca, który w Formule 1 uczestniczył dwa lata dłużej, od 2000 r.
Najwidoczniej, dało to Buttonowi do myślenia, bo kierowca McLarena poszedł w jego ślady. Z biegiem czasu stawało się coraz bardziej jasne, że zespół odda jego bolid w ręce rewelacyjnie zapowiadającego się, młodziutkiego Belga, Stoffela Vandoornego. Wielką ochotę na ponowne ściągnięcie dawnej gwiazdy miał Williams, w którym osierocony fotel pozostawia właśnie Massa. Okazuje się, że Button nie zdecydował się przesiąść lecz wysiada z auta razem z Brazylijczykiem.
Massa pojedzie w niedzielę po raz 250. Zaczynał w Sauberze, a w 2006 r. podpisał kontrakt z Ferrari, gdzie spędził najlepszą część swojej kariery. Wygrał 11 wyścigów, a w 2008 r. przez 30 sekund był wirtualnym mistrzem świata (przegrał jednym punktem z Lewisem Hamiltonem, który wyprzedził Tima Glocka na ostatnim zakręcie).
Sezon później, śruba z auta Rubensa Barichello trafiła go w kask i Massa walczył o życie. Gdy wrócił, Fernando Alonso był już nr. 1 w Ferrari. Massa musiał odłożyć ambicje na bok. Nie wygrał już żadnego wyścigu.
Massa zapowiada, że nie kończy ze ściganiem. Możliwe, że zobaczymy go w elektrycznej Formule E.
Brytyjczyk także miał wiele wspaniałych momentów. W GP Kanady w 2011 r. startował z ostatniego miejsca i... wygrał wyścig. Objął pierwszą pozycję, skorzystawszy na błędzie Sebastiana Vettela. W sumie, wygrał 15 wyścigów. Gdy przez trzy sezony był w McLarenie razem z Hamiltonem, zdobył w sumie więcej punktów od rodaka. Nigdy nie radził sobie w wolniejszych autach, ale gdy dostawał naprawdę dobrą maszynę, można było na niego liczyć. Świetnie radził sobie na mokrych torach. Mistrzem był raz - w 2009 r.
Button zostaje jednak w McLarenie. Ma być ambasadorem teamu, a także kierowcą rezerwowym. W zespole szepczą, że w 2018 r. mógłby wrócić do ścigania. Brytyjczyk unika słowa "emerytura", ale takie rozwiązanie wyklucza.