GP Malezji. Bolid Hamiltona w ogniu, Vettel nazwany poj***m idiotą

Dramatyczny wyścig na torze Sepang! Prowadzący od startu Lewis Hamilton musiał się wycofać. Już na pierwszym okrążeniu doszło do kraksy, która wywołała awanturę na torze i w garażach. Wygrały podwójnie bolidy Red Bulla.

- On jest całkowitym świrem. Co za poj***ny idiota! - te słowa Maxa Verstappena w niecenzuralny, ale trafny sposób opisują wyczyny poczwórnego mistrza świata Sebastiana Vettela. Jego Ferrari staranowało bolid lidera mistrzostw świata Nico Rosberga na starcie wyścigu o Grand Prix Malezji. Niemiec przez radio tłumaczył: - Nie miałem miejsca. Nie mogłem tego uniknąć - dukał. Ale Holender, który został opierniczony przez Vettela kilka tygodni temu podczas wyścigu na Spa w Belgii, gdzie według kierowcy Ferrari jeździł zbyt agresywnie, skorzystał z okazji, by wziąć słowny rewanż na starszym koledze z F1.

To nie pierwsze tego typu zachowanie Vettela w tym sezonie. Zaczęło się od słusznych pretensji do jeżdżącego jeszcze wtedy w Red Bullu Daniła Kwiata, który go dwukrotnie staranował, po czym został przez swojego szefa Christiana Hornera zdegradowany do zespołu rezerw - Toro Rosso. Później jednak Vettel wiele razy rozbijał swój bolid i za każdym razem twierdził, że został źle potraktowany przez innych uczestników wyścigu. I prawie zawsze nie miał racji. Podobnie jak teraz - tłumaczenia, że nie wie co się stało i nie miał miejsca, sędziom nie wystarczyły. Mieli zająć się jego poczynaniami po wyłonieniu zwycięzcy na Sepang.

Przez 41. okrążeń wydawało się, że będzie nim Hamilton, który miał fantastyczny weekend, nie dając rywalom szans w kwalifikacjach i ruszając z pole position (setnego w karierze). Nagle silnik w jego bolidzie odmówił współpracy, pojawiły się płomienie. Mistrz świata, który znów stracił punkty do prowadzącego w klasyfikacji Rosberga pozornie spokojny zjawił się w garażu Mercedesa, ale chwilę później dał wywiad dla BBC, gdzie dolał oliwy do ognia: - Nie rozumiem, dlaczego tylko mi psują się silniki. Jest ich kilka i za każdym razem pada na mnie. To nienormalne - niemal wprost oskarżył szefów swojej stajni o manipulowanie wynikami.

Czy rzeczywiście w ten absolutnie obrzydliwy sposób chcą tytułu dla Rosberga? Aż trudno w to uwierzyć. Na pewno to nie koniec wzajemnych oskarżeń. Wspomniany Niemiec został zaś jednym z bohaterów wyścigu. Po staranowaniu przez Vettela znalazł się na 19. pozycji, ale już kilka okrążeń później odrobił 10 miejsc. Zdołał obronić trzecie miejsce przed atakującym z tyłu Kimi Raikkonenem (Ferrari). Nie dopadł tylko Red Bulli, które po wycofaniu się Hamiltona przejęły prowadzenie. Wygrał Daniel Ricciardo przed Verstappenem. - Muszę się napić! - krzyknął uradowany Australijczyk. Już na podium sprecyzował, że chodzi o whiskey na pokładzie redbullowego samolotu.

W klasyfikacji generalnej Rosberg ma już 23 punkty przewagi nad Hamiltonem. Trzeci jest Ricciardo. Kolejny wyścig za tydzień w Japonii.

Wyniki GP Malezji:

1. Ricciardo, 2. Verstappen, 3. Rosberg, 4. Raikkonen, 5. Valtteri Bottas (Williams), 6. Sergio Perez (Force India), 7. Fernando Alonso (McLaren), 8. Nico Hulkenberg (Force India), 9. Jenson Button (McLaren), 10. Jolyon Palmer (Renault)

Robert Kubica wraca na tor. Tak ścigają się w Renault Sport Trophy [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.