F1. Kwalifikacje do GP Meksyku. Mistrz świata Hamilton znów przegrywa z Rosbergiem

Deszcz i nowy tor w Meksyku nie ułatwił przygotowań do kwalifikacji, ale najlepszym takie rzeczy nie przeszkadzają. Już koronowany na mistrza 2015 Lewis Hamilton, Nico Rosberg i walczący z nim o drugie miejsce w ?generalce? Sebastian Vettel bili się do końca o pole position. Wygrał Niemiec z Mercedesa. O milimetr nosa bolidu.

Pokręcony weekend w Meksyku wyszedł bokiem McLarenom i wydawałoby się coraz lepiej w nich pracującym pod koniec sezonu silnikom Hondy. "Tłusty", bo nowy asfalt debiutującego po dziesiątkach lat w cyrku F1 toru Autodromo Hermanos Rodriguez, nazwanego tak na cześć tragicznie zmarłych meksykańskich kierowców, bawił się z teraźniejszymi herosami formuły kręcąc ich bolidami we wszystkie strony. Ubaw mieli zwłaszcza meksykańscy fani, tysiącami zebrani wokół obiektu, w tym na jego trybunach wokół stadionu bejsbolowego, gdy "bączki" kręcił nieopodal Lewis Hamilton, kiedy witał się z barierą Max Verstappen (Toro Rosso), lub kiedy płonęły hamulce i przewody paliwowe w maszynach Nico Rosberga (Mercedes), czy Kimiego Raikkonena (Ferrari).

Do tego doszedł pojawiający się i znikający deszcz, zatem pierwsze sesje treningowe to meksykańska ruletka. Nim świeży asfalt złapał trochę resztek gumy i stał się bardziej przyczepny, wielu kierowców uprawiało swoje własne wersje programu "Gwiazdy tańczą na lodzie".

Poślizgnął się zwłaszcza wspomniany McLaren. Nie dość, że nie zdołał postawić na koła bolidu Jensona Buttona to jeszcze w pierwszej części kwalifikacji pożegnał się z rywalizacją ich drugi kierowca Fernando Alonso. Bolidu na szybkie kółka nie udało się też przygotować ekipie Manor (Marusia), odpadł również Felipe Nasr z Saubera.

Raikkonen walczy z bolidem i przegrywa

Na szczycie tabeli wyników, tak jak w miarodajnej już ostatniej, trzeciej sesji treningowej, zameldowały się bolidy Mercedesa (Rosberg kolejny raz minimalnie przed Hamiltonem) oraz Vettel z Ferrari.

Z kolei kolega czterokrotnego mistrza świata, także mistrz Raikkonen po przygodach z płonącym bolidem na treningach, musiał ze swoim bolidem walczyć już w drugiej części kwalifikacji. Krótko mówiąc "czerwona strzała" się Finowi nie prowadziła. I ku rozpaczy licznych, także w Meksyku, kibiców Ferrari Raikkonen zjechał do pit-lane rezygnując z walki o Q3. To chyba największa sensacja tych kwalifikacji, tym dramatyczniejsza, że aby wziąć udział w wyścigu w jego samochodzie będzie musiała nastąpić wymiana silnika, co cofnie go na starcie o 15 miejsc.

Wraz z Raikkonenem awansu do finałowej części czasówki nie wywalczyli Magnus Ericsson (Sauber), Pastor Maldonado i Romain Grosjean (obaj w wolnych straszliwie Lotusach), a także kierowca Toro Rosso Carlos Sainz junior, ku niezadowoleniu obecnego na Autodromo Carlosa Sainza seniora, legendy m.in. rajdu Dakar.

Rosberg z pole position co nie oznacza nic

Ostatnia część kwalifikacji zaczęła się ostrej walki kierowców Mercedesa. Najpierw Hamilton, a potem jeszcze szybszy Rosberg zeszli poniżej 1 min i 20 sekund na okrążeniu. Dołączył do nich - a jakże - Vettel. Inni kierowcy pozostali daleko. Zawiódł szczególnie lokalny bohater Sergio Perez, dopiero z 9. czasem.

Czwarta z rzędu wygrana w kwalifikacjach Rosberga nie musi przełożyć się w jego przypadku na zwycięstwo w wyścigach. Już kilka razy przegrywał start z pole position z partnerem-rywalem z zespołu i to m.in. dlatego mistrzem świata jest Hamilton, nie Rosberg.

W kolejnej linii za nimi ruszą Vettel i Danił Kwiat (Red Bull). Kolejne miejsca zajmą Daniel Ricciardo (Red Bull), Valtteri Bottas i Felipe Massa (obaj Williams), Verstappen, Perez i Nico Hulkenberg (obaj Force India).

Do zakończenia rywalizacji w sezonie 2015 poza Meksykiem pozostaną jeszcze dwa wyścigi w Abu Dhabi i Brazylii. Dziś Vettel ma 4 punkty przewagi nad Rosbergiem, a do zdobycia teoretycznie jest aż maksymalnie 75. Sprawa drugiego miejsca jest więc bardziej niż otwarta.

Wyścig w niedzielę polskiego czasu o godz. 20.

Najbogatsi kierowcy w historii Formuły 1 [TOP 10]

Kto wygra GP Meksyku?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.