Mateschitz to multimiliarder (jego majątek wycenia się na 5,6 mld dol.) i jeden z najbardziej wpływowych ludzi w motorsporcie. Jest właścicielem dwóch stajni
Formuły 1, swoimi inwestycjami utrzymywał przy życiu rajdy WRC, jego firma Red Bull jest sponsorem wielu kierowców rajdowych i wyścigowych. Dodatkowo, Red Bull będzie też jednym z partnerów wracającego do kalendarza F1 Grand Prix Austrii, które odbędzie się na torze Red Bull Ring.
"Kurier" zapytał Mateschitza, co by się musiało stać, by jego Red Bull wycofał się z Formuły 1. - Jest pewna granica. Nie chodzi o pieniądze, ale o fair play i polityczne wpływ - odpowiedział.
W GP2 podobne czasy za ułamek budżetu!
Mateschitz ostro skrytykował zmiany, które od tego sezonu wprowadzono do Formuły 1, głównie dotyczące kwestii ograniczenia zużycia paliwa oraz silników - stare jednostki V8 zastąpiono przez hybrydowe V6 z turbodoładowaniem. - F1 powinna być taka, jak do tej pory! To królowa motorsportu.
- Formuła 1 nie jest od tego, by ustanawiać rekordy w oszczędzaniu paliwa czy umożliwiać konwersację szeptem podczas wyścigu. To absurd, że kierowcy przejeżdżają jedno okrążenie o kilka sekund wolniej niż w poprzednim sezonie.
Seria GP2 daje więcej wyścigowych emocji przy podobnych czasach za ułamek tego budżetu - grzmi Mateschitz.
Jego ostre wypowiedzi pojawiły się w związku z dyskwalifikacją Daniela Ricciardo po GP Australii. Kierowca Red Bulla zajął w wyścigu drugie miejsce, ale został wykluczony, bo jego bolid zużywał więcej paliwa niż dopuszczalne 100 kg benzyny na godzinę. Red Bull odwołał się od tej kary, decyzja w sprawie ma zapaść 14 kwietnia.
Sezon jeszcze się nie skończył
Red Bull w ostatnich czterech sezonach zdominował wyścigi Formuły 1, zdobył cztery tytuły mistrza świata konstruktorów, a Sebastian Vettel jest czterokrotnym mistrzem świata. W tym sezonie, głównie po zmianie przepisów dotyczących aerodynamiki i jednostek napędowych, rywale doścignęli, a nawet wyprzedzili Red Bulla. Po części jest to związane z tym, że zespół korzysta z silników Renault, a to bolidy wyposażone w motory Mercedesa mają lepszy początek sezonu. - Prace z Renault idą zgodnie z planem. W ciągu dwóch lub trzech tygodni wykonamy ogromny skok i dościgniemy Mercedesa. Do końca sezonu jeszcze 18 wyścigów, wrócimy do
gry - przekonuje Mateschitz.
W ten weekend kierowcy Formuły 1 będą ścigać się w Malezji. Kwalifikacje w sobotę o godz. 9, wyścig w niedzielę o godz. 10.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live
na iOS,
na Androida i
Windows Phone